Marcin Piasecki: Opóźnione przyspieszenie

Znalezienie pieniędzy na modernizację sił zbrojnych będzie wyzwaniem nie tyle dla tej, ile dla kolejnych ekip rządzących.

Publikacja: 13.11.2022 22:00

Marcin Piasecki: Opóźnione przyspieszenie

Foto: Adobe Stock

Skąd na to wszystko pieniądze? Takie pytanie pojawiało się początkowo nieśmiało, potem coraz bardziej otwarcie przy okazji kolejnych komunikatów MON o zakupach uzbrojenia dla polskiej armii. Rządzący zachowują niezmącony spokój, tłumacząc, że wszelkie wydatki na unowocześnienie wojska są absolutnie uzasadnione, gdy putinowska Rosja rozpętała brutalną wojnę w Ukrainie. Nawet wydatki na zakupy wątpliwe i egzotyczne, niepodległość wszak nie ma ceny.

Trudno się nie zgodzić, że po latach opieszałości polskie siły zbrojne potrzebują przyspieszonego kursu nowoczesności. Tylko że przynajmniej w postaci nowoczesnego uzbrojenia, niepodległość ma jednak swoją cenę. Cenę wyrażaną w ciężkich miliardach, przy czym trzeba pamiętać, że sam sprzęt to tylko jedna trzecia kosztów. Resztę pochłonie infrastruktura konieczna do jego obsługi. Według ekspertów Credit Agricole (CA) wydatki na uzbrojenie do 2035 roku sięgną astronomicznej kwoty 600 mld zł. A mówimy tutaj o programach już znanych.

Czytaj więcej

Kryzys w polskiej gospodarce zatrzyma wyścig zbrojeń?

Wiemy już, że dzięki tym pieniądzom Polska stanie się czołgową potęgą, co budzi wątpliwości ekspertów, wystarczy spojrzeć na Ukrainę – to nie czołgi decydują o losach tej wojny. Za to wolniej będą rozwijane chociażby kluczowe systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Kupimy też masę sprzętu z USA i Korei Południowej, niejako tradycyjnie już zaniedbując sojuszników z Europy Zachodniej – co niekoniecznie umocni naszą pozycję w tejże Europie i w NATO. Wreszcie niejasna jest rola polskiego przemysłu obronnego, wiadomo już jednak, że większość z tej masy pieniędzy trafi do zagranicznych dostawców, co oznacza, że nasi producenci swoje sny o potędze po raz kolejny będą musieli odłożyć na później.

Oczywiście rodzi się pytanie, czy przyspieszenie programu modernizacji mogło wyglądać lepiej, mniej chaotycznie, przy jednoczesnym pozbyciu się widma letargu z wcześniejszych lat. Wygląda na to, że tak. Wykrwawiona w Ukrainie Rosja przez lata nie odbuduje swoich zdolności ofensywnych. Zachód, w tym Polska, ma trochę oddechu na jak najbardziej skuteczne zagospodarowanie swoich pieniędzy na obronność. Pod warunkiem że te pieniądze po prostu będą. Tymczasem kolejnym deklaracjom zakupowym naszych polityków towarzyszyły raczej mgliste zapowiedzi dotyczące źródeł finansowania. Eksperci CA ostrzegają wręcz, że w warunkach spowolnienia gospodarczego tych pieniędzy zabraknie.

Tutaj kłania się czysta polityka, która niestety znów wkracza na pole obronności. Przecież znalezienie pieniędzy na modernizację sił zbrojnych będzie wyzwaniem nie tyle dla tej, ile dla kolejnych ekip rządzących. PiS swoich programów modernizacyjnych nie odpuści, więc jeżeli utrzyma władzę, będzie szukał pieniędzy za wszelką cenę, co według nieoficjalnych informacji zapowiedział już Jarosław Kaczyński. Z kolei opozycja, jeżeli władzę zdobędzie, znajdzie się w potrzasku. Rezygnacja z któregokolwiek elementu zbrojeń w imię na przykład oszczędności i racjonalizacji wydatków wywoła polityczną burzę. Wojenkę w postaci oskarżeń o brak patriotyzmu i stwarzanie zagrożeń dla naszej suwerenności, wojenkę niewygodną i politycznie ryzykowną. I być może o taką wojnę też w tym wszystkim chodzi. Nie tylko o to, abyśmy czuli się bardziej bezpieczni.

Skąd na to wszystko pieniądze? Takie pytanie pojawiało się początkowo nieśmiało, potem coraz bardziej otwarcie przy okazji kolejnych komunikatów MON o zakupach uzbrojenia dla polskiej armii. Rządzący zachowują niezmącony spokój, tłumacząc, że wszelkie wydatki na unowocześnienie wojska są absolutnie uzasadnione, gdy putinowska Rosja rozpętała brutalną wojnę w Ukrainie. Nawet wydatki na zakupy wątpliwe i egzotyczne, niepodległość wszak nie ma ceny.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację