„My zabronimy w tym roku ludziom, którzy kierują spółkami Skarbu Państwa, brania premii” – zapowiedział Jarosław Kaczyński na spotkaniu z sympatykami PiS w Pruszkowie. Piękny gest: w czasach, gdy szeregowi Polacy cierpią z powodu inflacji i drogiej energii drenującej budżety rodzinne, przedstawiciele władzy, których partia rzuciła na odcinek gospodarki, odejmą sobie od ust owoce własnej pracy.
To nie tyle sygnał dla wyborców z Pruszkowa, ile dla menedżerów i nadzorców państwowych spółek. Zwłaszcza tych, które dzięki wysokim cenom energii i paliw właśnie wypracowują gigantyczne zyski, będące wynikiem nie ich błyskotliwych działań menedżerskich, co uczynienia z energii broni przez Rosję.
Czytaj więcej
- My zabronimy w tym roku ludziom, którzy kierują spółkami Skarbu Państwa, brania premii - zapowiedział na spotkaniu z sympatykami PiS w Pruszkowie Jarosław Kaczyński.
Prezes dobrze pamięta kłopotliwą dla PiS aferę sprzed czterech lat z nagrodami dla rządu Beaty Szydło, które później sam nakazał oddać, choć wedle pani premier „się należały”. Teraz woli zdetonować podobną minę z wyprzedzeniem. Tyle że jego saperskie zabiegi mogą okazać się mało skuteczne.
Wprawdzie menedżerowie spółek Skarbu Państwa może i nagród nie wezmą, ale kto im zabroni brać sowite odprawy w razie odwołania z zarządu, a potem przez jeszcze wiele miesięcy pobierać atrakcyjne wynagrodzenie zgodnie z umowami o zakazie konkurencji (choć konkurencja ludzi o ich kompetencjach raczej ich nie potrzebuje). A kadrowa karuzela znów pewnie przyspieszy przed zbliżającymi się wyborami. W partyjnych szeregach nie brak zasłużonych, którzy się jeszcze nie odkuli...