Mamy już potwierdzenie, że rozpoczął się sezon wakacji – od kilku lat są nim konkursy na „paragony grozy”, czyli wysokie rachunki z barów i restauracji w popularnych nadmorskich i górskich kurortach. Tradycyjnymi faworytami w tych konkursach są paragony z barów rybnych nad Bałtykiem, gdzie ceny za rodzinny obiad sięgają 600 zł, a letnie miesiące są okresem gastronomicznego eldorado dla właścicieli sezonowych restauracji, pizzerii czy food trucków.
Niedawny kryzys inflacji oswoił nas z wysokim cenami podobnie jak z faktem, że wakacje w Polsce nie są tanim wyborem na lato, o ile nie chcemy tracić urlopu na „stanie przy garach”. Z reguły nie chcemy i przełykamy wygórowane ceny w wakacyjnej gastronomii, zwłaszcza że – jak wynika z badań – coraz więcej Polaków stawia na krótsze (a więc i tańsze) kilkudniowe wyjazdy zamiast tradycyjnych dwutygodniowych wczasów.
Czytaj więcej:
Rekord zatrudnienia
Dobrą koniunkturę w biznesie żywieniowym potwierdzają dane GUS dotyczące zatrudnienia w branży hotelarsko- gastronomicznej. Na koniec maja br. pracowało tam 165 tys. osób, a branża jako jedna z niewielu mogła się pochwalić wzrostem zatrudnienia w porównaniu z majem zeszłego roku.
Jest ono teraz rekordowo duże, większe niż przed pandemią Covid-19, która mocno zachwiała usługami gastronomicznymi, wycinając z rynku dużą część barów i restauracji.