Zagadka się wyjaśniła, gdy przy samochodach zobaczyliśmy dzieci w komunijnych strojach. Resztę dopowiedziała mieszkająca na wsi kuzynka, tłumacząc, że teraz także u niej wszystkie większe rodzinne imprezy, w tym komunie, chrzciny i stypy, urządza się w restauracjach. W tych najbardziej popularnych salę na chrzciny czy komunię trzeba rezerwować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem (na wesele nawet ponadrocznym).

Niedługo przyjdzie pewnie czas na imprezy urodzinowe (nie tylko osiemnastki) i imieniny, na które w miastach też coraz częściej zaprasza się gości do klubu czy restauracji. Nie jest to tylko wynik zmian obyczajowych, w tym mody na jedzenie poza domem, której sprzyjają przemiany pokoleniowe i nasze podróże po świecie. Nie mniej istotny jest wpływ dobrej koniunktury w gospodarce, w tym na rynku pracy, i rozwoju technologii.

Przed miesiącem GUS informował o wyraźnej poprawie sytuacji materialnej gospodarstw domowych w 2017 r., który był zresztą kolejnym rokiem tej wyraźnej poprawy. Przeciętny dochód rozporządzalny (czyli do wydania) na osobę wzrósł w ub. roku do prawie 1600 zł – to o ponad 6 proc. więcej niż rok wcześniej.

W rezultacie podczas gdy przed kilkoma laty w czasach spowolnienia po światowym kryzysie telewizje i czasopisma były pełne programów i porad kulinarnych zachęcających do domowego gotowania, to teraz przybywa serwisów radzących, gdzie warto zjeść. Tej zmianie sprzyjają nowe technologie, w tym aplikacje na smarftony ułatwiające szybkie zamawianie posiłków. Po co męczyć się z planowaniem menu, zakupami, gotowaniem, a na koniec ze stertą brudnych garnków, skoro można szybko zamówić niemal dowolną potrawę z dostawą do pracy albo do domu – puszczając wodze kulinarnej fantazji. Tyle że tak jak w dawnej reklamie jednego z funduszy emerytalnych – nie wystarczy fantazja, trzeba mieć jeszcze pieniądze.