Prezydent Lech Kaczyński powołał wczoraj do RPP swoich przedstawicieli. Zostali nimi była wicepremier i minister finansów oraz dwóch doradców ekonomicznych prezydenta. Trzej nowi członkowie RPP dołączyli do sześciu już wybranych przez Sejm i Senat. Zdaniem ekonomistów nie zmieniają oni oczekiwań dotyczących polityki pieniężnej.
[wyimek][srodtytul]3,5 proc.[/srodtytul] wynosi główna stopa procentowa w Polsce[/wyimek]
Analitycy już wcześniej się spodziewali, że „prezydenccy” członkowie RPP będą stanowić przeciwwagę dla jastrzębi wybranych przez Sejm i Senat. Maciej Krzak, ekonomista Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, zwraca uwagę, że wybór prezydenta oznacza, iż w RPP pojawiają się sceptycy co do szybkiego wejścia Polski do strefy euro.
Minister finansów Jacek Rostowski na konferencji prasowej w Brukseli powiedział, że będzie to rada przełomu, bo to ona właśnie powinna wprowadzić Polskę do eurolandu. – Może różniliśmy się w opiniach dotyczących gospodarki, na przykład z panią Gilowską czy z panem Glapińskim. Ale oni teraz będą w innej roli w RPP, która działa na rzecz niezależnego banku centralnego – powiedział Rostowski.
Wśród osób wytypowanych przez prezydenta do RPP nie ma prof. Wojciecha Roszkowskiego, byłego eurodeputowanego PiS. – Nic mi o tym nie wiadomo, by pan prof. Roszkowski kiedykolwiek był kandydatem prezydenta do RPP – mówi „Rz” minister Paweł Wypych z Kancelarii Prezydenta RP. Ale, jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, jeszcze w ubiegłym roku w PiS mówiono o prof. Roszkowskim jako kandydacie do RPP. Według naszego źródła w Pałacu Prezydenckim Lech Kaczyński przed wyborami postanowił postawić na specjalistów od finansów i ekonomii, tak by nie zarzucono mu upolityczniania RPP. Wojciech Roszkowski skończył co prawda ekonomię na SGH, ale jego polem działania jest historia.