[b]Rz: Spółka zwiększyła przychody, ale ubiegły rok zamknęła na minusie. Dlaczego?[/b]
[b]Marcin Przybylski, prezes Travelplanet.pl:[/b]Ujemny wynik netto jest wyłącznie efektem zamknięcia i przeniesienia nieefektywnych punktów obsługi klienta. Ta operacja skutkowała przyspieszoną amortyzacją. Gdyby nie to, wynik byłby taki, o jakim mówiłem wcześniej, czyli na poziomie zera.
[b] Jak w takim razie ocenia pan ubiegły rok?[/b]
W 2009 roku rynek turystyczny skurczył się według różnych źródeł od 10 do 13 proc. Zdecydowana większość firm zmniejszyła swoje rynkowe udziały, a te, które urosły, można policzyć na placach jednej ręki. My jednak pozostaliśmy praktycznie na tym samym poziomie. Ubiegłoroczna specyfika sprzedaży, kiedy to przeciętny Polak, kupował swoje wakacje jak najpóźniej - dopiero w czerwcu, lipcu - idealnie wstrzeliła się w nasz model działalności. Jesteśmy wyspecjalizowani w sprzedaży last minute, możemy szybko modyfikować ofertę, więc trzeci kwartał okazał się dla naszego wyniku netto rekordowy. Na początku czerwca ubiegłego roku, gdy przychodziłem do firmy, był jeszcze na poziomie minus 1,2 mln zł. Tymczasem po trzecim kwartale byliśmy już na plusie.
[b]Trzeci kwartał był dobry dla większości biur turystycznych. Zawsze tak jest.[/b]