[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/07/jedrzejkowski-nie-spoczac-na-laurach/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]

Jednak pozycja lidera w tempie rozwoju nie może przesłonić innych aspektów gospodarki, które już dla naszego kraju wcale tak korzystne nie są. Według unijnych statystyk wydajność pracy w Polsce rośnie znacznie wolniej niż w Rumunii czy Czechach. Szczególnie jaskrawy jest przykład naszych południowych sąsiadów. W pierwszym kwartale ubiegłego roku odnotowali oni ujemną dynamikę na poziomie 12,3 proc. (wobec -10,4 proc. w Polsce). Jednak już w ostatnim kwartale wynik brzmiał 11,2 proc. wobec wartości w Polsce, która się zatrzymała na poziomie 7,6 proc. A to właśnie na te kraje powinniśmy się oglądać, bo przecież nieraz wygrywały z nami wyścig o ściągnięcie do siebie zagranicznych inwestycji.

Bycie zieloną wyspą, o której z podziwem mówi cała Europa, jest miłe, ale nie będzie trwało wiecznie. Co więcej, niczego za nas nie załatwi. Można co najwyżej, a nawet trzeba, wykorzystać ten moment do promocji Polski jako kraju stabilnego i atrakcyjnego dla inwestorów.

Jednak aby zabiegi te były skuteczne, musimy lepiej wykorzystywać swoje możliwości. Ekonomiści wskazują bez wahania: konieczne są większe środki na badania i rozwój – dotąd jedne z najskromniejszych w Unii, większa elastyczność rynku pracy czy wreszcie konsekwentne i skuteczne wcielenie w życie szumnych zapowiedzi programu promującego powrót na rynek pracy osób, które przekroczyły 50. rok życia.