Tylko duże spółki będą mogły wejść na giełdę

Ludwik Sobolewski, prezes warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych w rozmowie z Emilem Mucińskim zdradza plany uruchomienia rynku obrotu obligacjami firm

Publikacja: 05.11.2007 04:43

Tylko duże spółki będą mogły wejść na giełdę

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czy jest pan zadowolony z tego, co udało się w tym roku zrobić dla inwestorów?

Ludwik Sobolewski: Najbardziej jestem zadowolony z tego, że powstał NewConnect, ale to ostrożna satysfakcja. To rynek, nad którego dalszym rozwojem trzeba pracować. Jestem zadowolony, że trafnie rozpoznaliśmy to, co jest i będzie najważniejsze dla giełdy: tworzenie międzynarodowego rynku z silną marką. To nam zapewni przetrwanie i dobry rozwój. Cieszę się również z takich konkretnych, mniejszych projektów, jak InfoStrefa, która spotkała się z uznaniem inwestorów. Chcemy budować silną komunikację spółek z otoczeniem.Dzięki istnieniu NewConnect rynek regulowany jest przeznaczony dla większych przedsiębiorstw. Od stycznia firma o wartości niższej niż 5 mln euro nie będzie mogła wejść na główny rynek GPW. Zamierzamy iść dalej w tym kierunku i podnieść ten próg do 8 – 10 mln euro. Zmiany mogłyby wejść w życie w połowie przyszłego roku.

Podobno jest pomysł, aby GPW była bardziej aktywna na rynku obrotu obligacjami. Oznacza to konkurencję z CeTO, którego jesteście jednym z właścicieli.

Na giełdzie powinna być możliwość obracania obligacjami korporacyjnymi. Dlatego w przyszłym roku przystąpimy do realizacji projektu takiego rynku NewConnect, ale przeznaczonego dla obligacji. Chcemy mieć w formie alternatywnego systemu obrotu zorganizowany rynek długu. Nie mam wątpliwości, że będziemy lepsi od CeTO. Taka konkurencja nie jest powodem mojego entuzjazmu. Jednak będziemy bezwzględnie dążyć do tego, aby rynek obrotu obligacjami rozwinął się właśnie na GPW.Ostatnie zmiany polityczne zwiększają szansę na prywatyzację GPW i spółek Skarbu Państwa, które mogą trafić na parkiet.

Jest silna większość i silna opozycja. Role są silniej zdefiniowane niż do tej pory, więc są większe szanse, że odpowiednie decyzje będą podjęte.

Liczy pan na przełom?

Liczę. Ale to nie jest tak, że nic się nie działo w dziedzinie prywatyzacji, bo były prowadzone prace nad konsolidacją sektora energetycznego, ostatnio też LOT ogłosił swoją strategię zakładającą upublicznienie. Żałuję, że była tylko jedna transakcja prywatyzacyjna (Ruch – przyp. E.M.). Giełda potrzebuje dużych firm, dlatego nie czekaliśmy tylko na firmy państwowe, ale robiliśmy wiele, by z innych źródeł pozyskiwać spółki, czyli z sektora prywatnego oraz firmy zagraniczne. Trzeba też pamiętać, że prywatyzacja powoli się kończy.

Ale jest jeszcze sporo dużych, cennych firm, a poprzedni rząd działał w tej kwestii dość opieszale.

Na pewno prywatyzacja nie była oczkiem w głowie rządu. Dlatego liczę na bardziej aktywne nastawienie nowego rządu do prywatyzacji przez giełdę, dokończenie obecnych projektów w energetyce. Słyszałem też o prywatyzacji telewizji publicznej. Uważam, że to bardzo atrakcyjna koncepcja i może szansa na rozwiązanie wielkiego dylematu, jak trwale zapewnić, by w Polsce była telewizja publiczna.

Pana poprzednik Wiesław Rozłucki oraz były minister skarbu Jacek Socha mówią, że obecny status giełdy przeszkadza w realizacji ambitnych zamierzeń zarządu GPW. Co pan na to?

To, że giełda jest własnością Skarbu Państwa, nie ogranicza zarządu, jeśli chodzi o prowadzenie polityki regionalnej w tej części, w której chodzi o pozyskiwanie emitentów, pośredników i inwestorów. Zgadzam się, że jest to ograniczenie, jeśli chodzi o aspekt budowy relacji kapitałowych z innymi giełdami. Natomiast nie przeszkadza to w budowaniu współpracy, nawet strategicznej, z innymi rynkami. Nie jestem przeciwko prywatyzacji giełdy, ale twierdzę, że trzeba to zrobić rozważnie i ostrożnie, czyli ewolucyjnie. Jednak trudno jest wejść w korzystny układ z partnerem bez powiązań kapitałowych, a obecny akcjonariat poważnie to ogranicza.

Nie obawia się pan konkurencji innych giełd, które się konsolidują, np. sojuszu giełd OMX?

Oczywiście że się obawiam takiej konkurencji, dlatego właśnie finalizujemy prace nad koncepcją strategicznego sojuszu z jedną z giełd. Jestem jednak przeciwnikiem sprzedaży akcji GPW jakiejś innej dużej giełdzie. To byłby olbrzymi błąd, bo żadna giełda nie powinna mieć kontroli nad GPW, zwłaszcza teraz, kiedy rozwijamy się nie tylko dobrze, ale wręcz ekspansywnie.

Mimo że pięciu na dziewięciu partnerów GPW to brokerzy z Ukrainy, na nasz parkiet nie weszła w tym roku jeszcze ani jedna ukraińska spółka. Pojawiają się zarzuty, że GPW zbyt mało aktywnie działa na zachodzie Europy.

Jesteśmy zorientowani zarówno na rynki wschodniej, jak i zachodniej Europy. Celem zarządu giełdy jest kontaktowanie się z przedsiębiorcami, inwestorami i instytucjami pośredniczącymi. Owszem, przez ostatni rok zmniejszyliśmy intensywność kontaktów z giełdami zachodnimi. Koncentrujemy się na budowie marki GPW, która do ubiegłego roku była kompletnie nieznana przedsiębiorcom w naszym regionie. Giełda warszawska była w gruncie rzeczy znana tylko ludziom z innych giełd. A to za mało. To firmy i pośrednicy muszą wiedzieć, jaki mają wybór. I to jest nasz cel strategiczny. Powiedziałem rok temu, że giełda musi ruszyć w teren, i GPW ruszyła w teren zarówno w Polsce, jak i za granicą. Oczywiście jest to intensywniejsze w naszym regionie.

Co ważnego nie zostało jeszcze zrobione?

Chcemy się zająć technologiami stosowanymi przez giełdy. To, że tym obszarem GPW nie zajęła się wcześniej, uważam za poważny błąd. Gdybyśmy w połowie lat 90. podjęli taką decyzję i np. dzisiaj mogli sami tworzyć systemy transakcyjne, bylibyśmy w strategicznie dużo lepszej sytuacji. Uważam, że dzisiaj jedną z największych barier w rozwoju giełdy jest brak narzędzia technologicznego, a dopiero w drugiej kolejności państwowa własność GPW.

Rz: Czy jest pan zadowolony z tego, co udało się w tym roku zrobić dla inwestorów?

Ludwik Sobolewski: Najbardziej jestem zadowolony z tego, że powstał NewConnect, ale to ostrożna satysfakcja. To rynek, nad którego dalszym rozwojem trzeba pracować. Jestem zadowolony, że trafnie rozpoznaliśmy to, co jest i będzie najważniejsze dla giełdy: tworzenie międzynarodowego rynku z silną marką. To nam zapewni przetrwanie i dobry rozwój. Cieszę się również z takich konkretnych, mniejszych projektów, jak InfoStrefa, która spotkała się z uznaniem inwestorów. Chcemy budować silną komunikację spółek z otoczeniem.Dzięki istnieniu NewConnect rynek regulowany jest przeznaczony dla większych przedsiębiorstw. Od stycznia firma o wartości niższej niż 5 mln euro nie będzie mogła wejść na główny rynek GPW. Zamierzamy iść dalej w tym kierunku i podnieść ten próg do 8 – 10 mln euro. Zmiany mogłyby wejść w życie w połowie przyszłego roku.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację