Pragmatyk z politycznym instynktem

Ambitny i konsekwentny – te przymiotniki padają najczęściej, gdy mowa o Aleksandrze Gradzie. Nawet przeciwnicy nowego ministra skarbu przyznają, że jego kariera stanowi podręcznikową wręcz ilustrację tezy, że pracowitością i uporem można zajść daleko

Aktualizacja: 30.11.2007 09:44 Publikacja: 30.11.2007 00:58

Pragmatyk z politycznym instynktem

Foto: Rzeczpospolita

Po 2009 r. będzie pan nadal w opozycji. Taka jest moja wizja przyszłości dająca odpowiedź na pańską tezę, że obecny rząd próbuje podrzucić sprawę Eureko swoim następcom, panie przewodniczący – mówił w czerwcu 2007 r. ówczesny wiceminister skarbu Paweł Szałamacha podczas obrad Sejmowej Komisji Skarbu do jej szefa Aleksandra Grada. Cztery miesiące później już niewiele wskazuje, by ta wizja miała się spełnić. Kiedy komisja zbierze się w nowej kadencji Sejmu, by po raz kolejny omawiać konflikt między Eureko a PZU, Szałamachy już na jej posiedzeniu nie będzie. Na jego miejscu zasiądzie Grad – jako nowy minister skarbu. To on będzie musiał rozwikłać spór z Eureko.

Nominacja Grada nie zaskoczyła większości prezesów spó-łek z udziałem Skarbu Państwa. Jego nazwisko znali od dawna, bo przez ostatni rok często spotykał się ze związkowcami i władzami firm. Zdumiała za to niektórych komentatorów, którzy kojarzyli 45-letniego posła z Tarnowa wyłącznie z jego działalnością w komisji. A także prezydenta Kaczyńskiego, który nie omieszkał nadmienić, że “ma wobec tej kandydatury zastrzeżenia”. Nie sprecyzował jednak, jakie.

Ministerialna kariera męża nie jest za to zaskoczeniem dla Małgorzaty Grad: – Od dziesięciu lat przygotowywał się do tego, by kiedyś objąć poważne stanowisko. Dlatego, idąc do polityki, z dnia na dzień wycofał się z własnego biznesu. Początkowo miałam do niego żal, że zostawia firmę, którą budował od zera. Potem, patrząc, jak pnie się w górę, zrozumiałam, że była to świadoma, głęboko przemyślana decyzja. Biznesową żyłkę i temperament organizatora Grad odkrył w sobie już podczas studiów na krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Razem z kolegą z roku Franciszkiem Grybosiem działali w kole naukowym geodetów. – Olek był kierownikiem jednego z wyjazdów, do Kotoru w byłej Jugosławii. Inwentaryzowaliśmy zabytki. UNESCO zwracało nam koszty pobytu, a że przed wyjazdem zaopatrywaliśmy się w Polsce w prowiant, zawsze zostawało nam trochę grosza na zwiedzanie Europy – wspomina Gryboś. Razem zarabiali też pierwsze pieniądze w spółdzielni studenckiej. Grad przez rok pracował jako stróż nocny, mył wagony na bocznicach PKP. – To była dobra lekcja przedsiębiorczości – mówi Aleksander Grad. – Wtedy wiedziałem już, że w przyszłości chciałbym działać na własny rachunek. Swoją firmę, podobnie jak Gryboś, budował od zera. Dołączył do innego kolegi, Bogdana Grodzińskiego, który wcześniej zarejestrował spółkę cywilną zajmującą się geodezją. Pierwsze opracowania wykonywali pod koniec lat 80. w Pleśnej pod Tarnowem, rodzinnej miejscowości Małgorzaty Grad, na zlecenie miejscowych komitetów gazyfikacji. Później Grad, Grodziński i Gryboś połączyli siły, likwidując obie spółki cywilne i wnosząc ich majątek do spółki akcyjnej pod nazwą Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa. Małgorzata Grad nie ukrywa, że przenosiny męża do gabinetu przy ulicy Kruczej najbardziej skomplikowały życie właśnie jej. MGGP, w której zarządzie zasiada od połowy lat 90., będzie musiała znaleźć nowego wiceprezesa. – Oświadczyłam notarialnie, że zawieszam aktywność w spółkach i zaczynam się z nich wycofywać – mówi Małgorzata Grad. – Czekamy na opinie prawne. W rządzie jest kilka osób w podobnej sytuacji, może wspólnie wypracujemy jakieś wyjście. Chcemy raz na zawsze uciąć wszelkie spekulacje, że firma zawdzięcza swój rozwój politycznej działalności Aleksandra. Choć Grad, zostając w 1997 r. wojewodą tarnowskim, od razu zrezygnował z działalności gospodarczej, przepisując udziały w MGGP na żonę i dokonując rozdzielności majątkowej, spółka od początku była prześwietlana pod kątem konotacji politycznych. W 2003 r. “Super Express” i “Nie” napisały, że MGGP wygrywa przetargi organizowane przez państwową Agencję Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, którą nadzorował wówczas Grad jako szef sejmowej podkomisji monitorującej wdrażanie Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (IACS). Teraz wniosek o zbadanie działalności firm związanych z nowym ministrem złożył poseł PiS Marek Kuchciński. – Wśród podmiotów, które uzyskiwały zlecenia, przewijają się nazwy 20 – 30 firm, polskich i międzynarodowych – mówi Franciszek Gryboś. – Rozstrzyganie przetargów odbywało się zgodnie z procedurą. Były kontrole, także ze strony obserwatorów Urzędu Zamówień Publicznych. Nic nam nie zarzucono. – Łącząc firmy, zdecydowaliśmy się na szybki rozwój, stąd udział w rynku zamówień publicznych. Dzięki temu firma już w 2003 r. miała 15 mln zł obrotu, zatrudniała 120 osób i stała się partnerem dla większych graczy. Nie chcemy hamować jej dalszego rozwoju, rezygnując z tej ścieżki, stąd moja decyzja o odłączeniu się od biznesu – dodaje Małgorzata Grad.

Działacze PO nie mają wątpliwości, że PiS szuka haka na Grada, który zalazł politycznym konkurentom za skórę w dwóch sejmowych komisjach: ds. banków i skarbu. Zawsze przygotowany, bezlitośnie punktował nieścisłości, wytykał politykę personalną w spółkach, rozliczał z planów prywatyzacyjnych.

– Gdyby cokolwiek w mojej działalności było niezgodne z prawem, w ciągu tych dwóch lat wyszłoby na jaw, zwłaszcza biorąc pod uwagę skuteczność PiS w tropieniu nieprawidłowości – mówi Aleksander Grad. – Nie zostawiliby na mnie suchej nitki.

Nowy minister skarbu przyznaje, że biznesowa aktywność wyrobiła w nim przede wszystkim nawyk szybkiego podejmowania decyzji. – Kierując grupą 200 osób, trudno zwlekać z rozstrzygnięciami – tłumaczy. Zdaniem Urszuli Augustyn, posłanki PO z Tarnowa i najbliższej współpracowniczki Grada, nowy minister to klasyczny typ przywódcy: – Skupia wokół siebie ludzi, umie rozdzielać zadania, ale jeśli trzeba, trzyma wszystko twardą ręką. Jednym się to podoba, innym nie. Jak każda silna osobowość, miewa wrogów. Jest też tytanem pracy, czasem trudno za nim nadążyć. Zostając szefem Sejmowej Komisji Skarbu, wiedział, że szansę na wybicie się mają tylko osoby kompetentne. Po roku byliśmy przekonani, że jest najlepszym w partii specjalistą od spółek Skarbu Państwa – dodaje Augustyn. Niektórzy znajomi Grada szukają klucza do jego osobowości w zdarzeniach z dzieciństwa. Szybko, bo w drugiej klasie podstawówki, stracił ojca. Jako najmłodszy z siedmiorga rodzeństwa wiedział, że musi sam zadbać o siebie. Pomagał matce i siostrze w gospodarstwie: Gradowie mieli sześć hektarów ziemi porozrzucanych w rodzinnym Łosińcu, niewielkiej miejscowości na Zamojszczyźnie. Gradowi utkwiła w pamięci wizyta we wsi geodetów, którzy przyjechali przeprowadzić scalenie gruntów. – Być może już wtedy pomyślałem o przyszłym kierunku studiów – żartuje. Wiedział też, że jeśli szybko nie wyjedzie z Łosińca, niewiele osiągnie. Liceum kończył w Tomaszowie Lubelskim, na studia pojechał do Krakowa. Po ogłoszeniu nominacji Grada na ministra skarbu część komentatorów wykpiwała, że kierowanie resortem gospodarczym powierzono geodecie. Tymczasem zdaniem Ludwika Węgrzyna, działacza PSL i byłego starosty bocheńskiego, właśnie dzięki swojemu wykształceniu Grad jest dobrze przygotowany do roli ministra skarbu. – Jako geodeta świetnie zna regulacje dotyczące kwestii własnościowych. Jeśli dobierze sobie dobrego prawnika, może być naprawdę świetnym szefem resortu – mówi Węgrzyn. Grad twierdzi, że eliminuje ze swojego otoczenia ludzi leniwych, którzy tylko udają, że pracują. Jest wręcz przewrażliwiony na tym punkcie. Dodaje, że ma jeszcze jedną zasadę: sukces można odnieść tylko wtedy, gdy ma się wokół mądrzejszych od siebie. – Zasada równania w dół mnie nie interesuje – zaznacza.

Zaradność i pragmatyzm w myśleniu Aleksandra Grada uwiodły przed laty jego obecną żonę. – Widać było, że życiowej mądrości mu nie brakuje – mówi Małgorzata. Pobrali się na trzecim roku studiów, roka później urodził się Paweł, student SGH, dwa lata później – Kasia, dziś studentka na krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Gradowie mają jeszcze dwójkę młodszych dzieci: 8–letnią Gosię i 11–letnią Olę. Nawet przeciwnik Grada w Tarnowie, miejski radny i założyciel Obywatelskiego Centrum Monitoringu Władzy, Krzysztof Nowak przyznaje, że nowy minister skarbu ma jedną niezaprzeczalną zaletę: – Umie doskonale oddzielić życie rodzinne od polityki.

Mieszankę ambicji, konsekwencji i wytężonej pracy Grad zaprezentował w polityce. Okazała się skuteczna. – U nas rządzą trzy żywioły: Woda, Grad, Wiatr – mówi się w Tarnowie. To nazwiska miejscowych parlamentarzystów. Najdalej z nich zaszedł Grad, pokonując po drodze wszystkie szczeble: od działacza SKL, Ruchu Stu, wojewódzkiego urzędnika (był najmłodszym i ostatnim wojewodą w historii miasta), poprzez konsultanta Banku Światowego do ministerialnych gabinetów. Po raz pierwszy trafił do nich jako sekretarz stanu w resorcie zdrowia w rządzie Jerzego Buzka. Przełomem w jego karierze okazał się jednak rok 2004. Działacze małopolskiej PO wspominają szok, jaki wówczas przeżyli, kiedy podczas regionalnego zjazdu tej partii zamiast sławnego Jana Rokity na jej czele stanął stosunkowo mało wówczas znany poseł z Tarnowa. Krzysztofa Nowaka, oponenta Grada z Tarnowa, fascynuje – w sensie negatywnym – umiejętność, z jaką obecny minister wyczuwa aktualne nastroje w polityce. – Wiedząc, że Hanna Gronkiewicz–Waltz odejdzie z Sejmowej Komisji Skarbu, szykował się na jej miejsce, choć w gabinecie cieni PO był wówczas rzecznikiem ds. rolnictwa.

– Jeśli ktoś w polityce stosuje tylko zasadę dobrego ustawiania się, a nie pracuje, to nie odniesie sukcesu – ripostuje Grad. Paweł Szałamacha przyznaje dziś, że jako przewodniczący Grad był dociekliwy i krytyczny. – Jego relacje z ministerstwem skarbu były moim zdaniem lepsze niż relacje rząd-PO na innych płaszczyznach. Nie uznałbym ich za specjalnie toksyczne. Jednak niestety w prawie żadnej sprawie nie stanął po stronie skarbu – mówi Szałamacha. – Popierał związkowców z PERN i PGNiG przeciw skarbowi, brał stronę PCC w sprawie Zakładów Azotowych w Tarnowie i Kędzierzynie, syndyka SairGroup, kiedy naruszył on umowę popierając prezesa Mazura w LOT, związkowców w RUCH żądających dymisji zarządu restrukturyzującego spółkę. Nie oburzam się: ot, klasyczna relacja typu rząd-opozycja – dodaje były wiceminister. – Jego siły charakteru nie wyczuwa się na pierwszy rzut oka – mówi Krzysztof Tronczyński, były współpracownik Grada w Ministerstwie Zdrowia. Pracowali wówczas drzwi w drzwi. – Sympatyczny, życzliwy, swój chłop, ale dobrze wie, czego chce, nie pozwoli sobie czegokolwiek narzucić. Kiedy zmarła Franciszka Cegielska, która zaprosiła go do rządu, nie trzymał się kurczowo stołka, tylko też zrezygnował ze swojej funkcji. Jeśli coś mu się nie podoba, potrafi tupnąć nogą, odejść, nawet za cenę doraźnych korzyści – dodaje Tronczyński. Ta umiejętność teraz przyda mu się szczególnie. Bo w Ministerstwie Skarbu, jak mało gdzie, trzeba czasem nie lada siły, by oprzeć się wszystkim, którzy chcieliby się dobrać do państwowych konfitur.

Po 2009 r. będzie pan nadal w opozycji. Taka jest moja wizja przyszłości dająca odpowiedź na pańską tezę, że obecny rząd próbuje podrzucić sprawę Eureko swoim następcom, panie przewodniczący – mówił w czerwcu 2007 r. ówczesny wiceminister skarbu Paweł Szałamacha podczas obrad Sejmowej Komisji Skarbu do jej szefa Aleksandra Grada. Cztery miesiące później już niewiele wskazuje, by ta wizja miała się spełnić. Kiedy komisja zbierze się w nowej kadencji Sejmu, by po raz kolejny omawiać konflikt między Eureko a PZU, Szałamachy już na jej posiedzeniu nie będzie. Na jego miejscu zasiądzie Grad – jako nowy minister skarbu. To on będzie musiał rozwikłać spór z Eureko.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację