Już od ubiegłego lata było wiadomo, że jeśli zwolni się stanowisko prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, otrzyma je przedstawiciel Niemiec, kraju najczęściej pomijanego przy rozdziale najbardziej prestiżowych posad w światowych instytucjach finansowych. Nikt nie sądził jednak, że stanie się to tak szybko. Jean Lemierre nie ukrywał bowiem, że miałby ochotę zostać jeszcze na trzecią kadencję. A do sposobu, w jaki prowadził EBOR, nikt nie miał zastrzeżeń.
Tyle że szefowie instytucji finansowych na świecie wybierani są na zasadzie „coś za coś”, a Niemcy domagali się od Francuzów rewanżu za wsparcie przez Berlin kandydatury Dominique Strauss-Kahna na stanowisko dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Nikt też nie miał zastrzeżeń do kwalifikacji Mirowa. Swoją funkcję obejmie 3 lipca.
Mirow nie ukrywa, że nie ma zamiaru przeprowadzać w EBOR jakiejkolwiek rewolucji. „To dobrze zarządzany bank” – powiedział wczoraj w wywiadzie dla „Emerging Markets”, dziennika wydawanego podczas największych konferencji finansowych. I z pewnością będzie go bronił przed likwidacją, bo – zwłaszcza zza oceanu – słychać głosy, że EBOR już spełnił swoją rolę i być może dobrze byłoby połączyć go z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym lub wręcz zamknąć. Thomas Mirow wczoraj nie chciał na ten temat nawet rozmawiać. Jego zdaniem, gdy mamy do czynienia z zamieszaniem na światowych rynkach finansowych, rola takiego banku jak EBOR jest nie do przecenienia. Zaperzał się, kiedy słyszał uwagi, że prezesem EBOR powinien być finansista z krajów Europy Środkowej. – My, Niemcy, też przeszliśmy gospodarczą transformację – tłumaczył.
Ma 55 lat, urodził się w Paryżu. Szkołę skończył w Niemczech, a tytuł doktora ekonomii uzyskał na Uniwersytecie Bońskim. Był bliskim współpracownikiem Willy’ego Brandta. W latach 1995 – 1997 był odpowiedzialny za kontakty z prasą w hamburskim ratuszu, a w latach 1997 – 2001 pełnił funkcję ministra gospodarki w rządzie landu. Do pracy w administracji państwowej przeszedł dopiero trzy lata temu. Początkowo odpowiadał za sprawy gospodarcze w urzędzie kanclerskim, potem został powołany na stanowisko wiceministra finansów. Odpowiadał za kontakty z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, a podczas zeszłorocznej konferencji G8 w Heiligendamm sprawdził się w roli „Szerpy” dopracowującego szczegóły porozumień.
Chwali go ustępujący Jean Lemierre. – Jest doświadczony i szanowany. To osoba, która skoncentruje całą swoją energię na tym, aby jak najlepiej zarządzać tą wspaniałą instytucją – opisywał swojego następcę.