Rz: W piątek Komisja Nadzoru Finansowego udzieliła zgody amerykańskiemu koncernowi GE na przejęcie kontroli nad BPH. Amerykanie mają już u nas swój bank. Prace nad fuzją BPH z GE Money Bankiem Polska już trwają. Jak bardzo są zaawansowane?
Józef Wancer:
Od kilku miesięcy trwają przygotowania do fuzji. Nasze działania są zaawansowane na tyle, na ile pozwalają na to przepisy prawa. W ramach prowadzonych przygotowań wymieniliśmy się już informacjami o strukturze organizacyjnej, procesach, wewnętrznych procedurach. Teraz przygotowujemy mapę różnic funkcjonalnych pomiędzy naszymi systemami informatycznymi. Zaczynamy też budować nową kulturę korporacyjną połączonego banku. Osiągnęliśmy już poziom, w którym pracownicy obu banków rozmawiają o przyszłości i o tym, co będzie najlepsze dla nowego banku i jego klientów, a nie bronią swojego terytorium, traktując zmiany jak zagrożenie.
Pracownicy BPH od dłuższego czasu muszą żyć w niepewności. Za nimi jest już podział banku, ale przed nimi fuzja z GE Money Bankiem. BPH traci pracowników, m.in. z obawy przed kulturą korporacyjną GE. Jak pan daje sobie radę ze znalezieniem następców?
Zmiany zawsze wywołują niepewność. Jednak nie sądzę, by w naszym banku skala fluktuacji kadr odbiegała od obserwowanej na rynku – w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku z banku zdecydowało się odejść ok. 4,9 proc. pracowników. W tym samym czasie liczba zatrudnionych zwiększyła się o 15,2 proc.