Zgodnie zwiększyli swoje zaangażowanie w amerykańskiej walucie, co doprowadziło do znacznego umocnienia dolara. I wydawać by się mogło, że wszystko wraca do równowagi, jednak akcje zostały bardzo mocno przecenione, a rentowność obligacji ponownie poszła w górę. Dlaczego tak się stało?
Oprócz obaw przed stagflacją inwestorzy zaczynają dostrzegać kolejny czynnik, który może osłabić wyniki koncernów amerykańskich. Duża ich część, pomimo spowolnienia gospodarczego, w I kwartale wygenerowała przyzwoite zyski dzięki silnej ekspansji poza granicami USA. Eksport stał się bardziej opłacalny przy słabnącym dolarze, co musiało znaleźć odzwierciedlenie w EPS firm. Z kolei inwestorzy, przeświadczeni o trwałości deprecjacji dolara, prześcigali się w budowaniu scenariuszy, na bazie których eksporterzy oraz niezwyciężony optymizm konsumenta amerykańskiego zneutralizują wpływ spowolnienia. Coraz więcej uczestników rynku uważa, iż spadki dolara mamy za sobą, co może się przełożyć na zmniejszenie „papierowych” zysków, osiąganych poza granicami USA.
Wracając na rynek krajowy, nie sposób nie zauważyć zamieszania wokół największej spółki paliwowej. Zaczęło się od rozważań na temat ograniczenia akcyzy nakładanej na paliwa w celu załagodzenia skutków wzrostu cen ropy. Pomysł szlachetny, jednak ze względu na wcześniejszą postawę spółek paliwowych szanse na jego realizację wydają się niewielkie. Co oznacza utrzymanie wysokiego poziomu cen paliw dla przeciętnego Kowalskiego? Tego nie trzeba tłumaczyć, skutki decyzji Kowalskiego negatywnie przełożą się na wolumen sprzedanego paliwa.
Zamieszanie wzrosło za sprawą kilku uchwał na ostatnich WZA PKN Orlen. WZA zdecydowało, że kwota przeznaczona na dywidendę dla akcjonariuszy z zysku za 2007 r. wyniesie 693 mln zł. W przeliczeniu oznacza 1,62 zł na akcję i stopę dywidendy na poziomie około 4,3 proc. Wartość bardzo ambitna, biorąc pod uwagę, że wypłata dywidendy to ciągle rzadkość na naszym rynku (w 2007 r. zyskiem z akcjonariuszami podzieliła się tylko co czwarta spółka notowana na GPW).
Jednak pomimo tak dobrej informacji reakcja rynku była co najwyżej neutralna. Dlaczego? Przeciwnicy tego postanowienia mają obawy, czy w obliczu ostatnich i przyszłych inwestycji oraz wzrostu kosztów obsługi zadłużenia taki wydatek nie będzie zbytnio obciążał zdolności do generowania zysków.