Bankier i siatkarz

Obecny prezes Jerzy Pietrewicz chce nadal kierować BOŚ. W zarządzie tego banku zasiadał łącznie przez ponad osiem lat. Przez rok był także członkiem rady nadzorczej spółki

Aktualizacja: 12.07.2008 02:28 Publikacja: 12.07.2008 02:19

Bankier i siatkarz

Foto: Forum

– To znakomity menedżer, na dodatek z zacięciem ekologicznym. Dziwiłbym się, gdyby nie wygrał konkursu – mówi Andrzej Herman, do niedawna przewodniczący rady nadzorczej BOŚ. – Ten bank i jego klientów zna jak nikt. Ma świetne relacje z pracownikami, nie jest dla nich malowanym prezesem z Warszawy.

O tym, że Jerzy Pietrewicz jest dobrym bankowcem, mówią wszyscy, którzy z nim współpracowali. Jednak analitycy twierdzą, że BOŚ mógł lepiej wykorzystać ostatnie lata prosperity na rynku finansowym. Andrzej Herman broni szefa banku.

– BOŚ ma niezwykle trudnego akcjonariusza, dla którego dokapitalizowanie banku stanowiło problem. Bez odpowiednich kapitałów BOŚ nie mógł szybko się rozwijać. Poza tym nie chcieliśmy, żeby zarząd podejmował jakieś nadzwyczajne ryzyko. Strategia zrównoważonego wzrostu zaproponowana przez Jerzego Pietrewicza bardzo nam odpowiadała – wyjaśnia były przewodniczący rady nadzorczej.

Stanisław Kostrzewski, wiceprezes BOŚ, dodaje: – Dla Jerzego wyniki spółki są niezwykle ważne, ale istotny jest też sposób ich wypracowania. Dla innych to slogan, dla niego ważna sprawa.

Nasi rozmówcy twierdzą, że Pietrewicz–menedżer ma jedną wadę: mógłby szybciej podejmować decyzje biznesowe.

W zarządzie Banku Ochrony Środowiska pojawił się w 1995 r., kiedy spółką kierował Józef Kozioł (dziś zasiada w radzie nadzorczej BOŚ). I z półtoraroczną przerwą ma do czynienia z tą instytucją do dziś. W 2001 r. przesiadł się z fotela wiceprezesa BOŚ na fotel szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (wówczas jednego z dwóch największych akcjonariuszy banku). I zaczął nadzorować pracę zarządu BOŚ jako członek jej rady nadzorczej. Z funkcji prezesa funduszu został odwołany w marcu 2003 r., ale nie porzucił ekologii. Jeszcze przez ponad rok był w radzie funduszu. Wiosną 2004 r. wygrał konkurs na członka zarządu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Był w ścisłym kierownictwie tej instytucji do stycznia 2006 r. Wówczas został ponownie wiceprezesem BOŚ, a dwa miesiące później szefem banku.

Osoby, które go znają, twierdzą, że jest wyjątkowo kulturalny i poważny, ale jednocześnie serdeczny.

– Bardzo ciepły i koleżeński – zapewnia Ewa Kawecka-Włodarczak, która pracowała z Pietrewiczem w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym.Stanisław Kostrzewski dodaje: – Nie jest nadęty. To życiowy optymista. I nikogo w życiu nie skrzywdził.

Szef BOŚ jest zapalonym siatkarzem. Mało kto jednak wie, że jest podwójnym mistrzem Europy w koszeniu trawy. Żonaty, ma czworo dzieci. Jest bratem związanego z PSL Mirosława Pietrewicza, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej.

– To znakomity menedżer, na dodatek z zacięciem ekologicznym. Dziwiłbym się, gdyby nie wygrał konkursu – mówi Andrzej Herman, do niedawna przewodniczący rady nadzorczej BOŚ. – Ten bank i jego klientów zna jak nikt. Ma świetne relacje z pracownikami, nie jest dla nich malowanym prezesem z Warszawy.

O tym, że Jerzy Pietrewicz jest dobrym bankowcem, mówią wszyscy, którzy z nim współpracowali. Jednak analitycy twierdzą, że BOŚ mógł lepiej wykorzystać ostatnie lata prosperity na rynku finansowym. Andrzej Herman broni szefa banku.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację