[b]Rz: Kapituła tegorocznego rankingu samorządów zastanawiała się, jak traktować samorządy, wokół których toczą się różnego typu postępowania karne. Przykładem może być choćby Poznań i tegoroczny wyrok sądu skazujący prezydenta miasta i urzędników w procesie o sprzedaż miejskiego gruntu poniżej jego wartości. Kapituła uznała, że tego typu zdarzenia nie powinny mieć wpływu na pozycję samorządu w rankingu.[/b]
[b]Michał Kulesza:[/b] Słusznie. Problem jest bowiem dużo szerszy i bardzo złożony. Działka miejska winna być zazwyczaj sprzedana jak najdrożej, bo chodzi o dochód miasta, to oczywiste. Ale grunt przeznaczany pod jakieś przedsięwzięcie wspólne z partnerem prywatnym wcale nie musi być wyceniany najdrożej, bo może chodzić o wyższe dochody z tego przedsięwzięcia w przyszłości albo o inne korzyści dla interesu publicznego. To menedżer – czy jest nim prezes spółki, czy prezydent miasta – realizując jakieś przedsięwzięcie, podejmuje ryzyko gospodarcze. I zawsze można mu zarzucić, że coś było nie tak, że trzeba było inaczej. Nie wszystko bowiem, co dotyczy działalności gospodarczej, jest opisane w prawie. Ale jeżeli za każdym przedsięwzięciem realizowanym wspólnie z partnerem prywatnym snuje się Biuro Antykorupcyjne, prokuratura czy jeszcze Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, to coraz więcej menedżerów sektora publicznego wychodzi z założenia, że można zdrowiej żyć, nic nie robiąc.
[b]Czyli istnieje potrzeba zmiany myślenia, że miasta czy gminy też ponoszą ryzyko gospodarcze?[/b]
Czasami tak się zdarza, że przedsięwzięcie gospodarcze nie wychodzi i organy ścigania zaraz szukają szkody znacznych rozmiarów. A czasami nawet i wychodzi, a mimo to też szukają. Tak było w Szczecinie, gdzie władze miejskie wycofały się z pewnej transakcji, uznając, że nie jest ona wystarczająco korzystna. W związku z tym zapłaciły wysoką karę umowną. Czyli – zdaniem prokuratury – pojawiła się szkoda wielkiej wartości. Jednak miasto sprzedało tę nieruchomość innemu inwestorowi i ta transakcja pokryła także koszt kary. Zdaje się, że miasto jeszcze na tym zarobiło. Ale nawet gdyby nie zarobiło, to przecież wybieralne władze mają prawo do swoich programów i poglądów, i mają prawo je realizować. Gdy się rządzi, ryzyko polityczne oraz gospodarcze stanowią normalny składnik procesu decyzyjnego.
[b]Należy traktować prezydentów czy burmistrzów jak menedżerów?[/b]