Reklama

Optymiści, pesymiści i duch Minca

NBP prognozuje, że w przyszłym roku inflacja osiągnie 4,3 proc. Natomiast Ministerstwo Finansów podaje w założeniach do przyszłorocznego budżetu, że wyniesie tylko 2,9 proc.

Publikacja: 04.09.2008 02:21

Czasy są niewyraźne, a prognozy nieostre. We wszystkich niemal kluczowych sprawach – od oceny światowej koniunktury po przyszłe ceny ropy – napotkać można przewidywania zarówno hurraoptymistyczne, jak i pesymistyczne. Także w polskich władzach mamy dość wyraźny podział na optymistów i pesymistów.

Przykładem może być kwestia wzrostu cen. NBP prognozuje, że w przyszłym roku inflacja osiągnie poziom 4,3 proc. Natomiast Ministerstwo Finansów podaje w założeniach do przyszłorocznego budżetu, że wyniesie tylko 2,9 proc.

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że przy nieparzystej stronie ulicy Świętokrzyskiej urzędują optymiści, a przy parzystej pesymiści. Oto bowiem ze strony parzystej, czyli z Ministerstwa Finansów, 1 września popłynął w świat komunikat, że według szacunków w sierpniu roczna inflacja wyniosła 5 proc.

Dosłownie pięć minut później wicepremier Pawlak oświadczył, że jego zdaniem inflacja była niższa. Skąd czerpie swój optymizm, nie wyjaśnił. Być może po prostu 1 września miał dobry humor. Bo tego samego dnia oświadczył także, że nie istnieje ryzyko, aby Rosjanie odcięli nam dostawy gazu. Tym razem swój optymizm uzasadnił, mówiąc, że „zbyt mocno nadwerężyłoby to wiarygodność dostawców”.

Pan wicepremier nie uwzględnił jednak faktu, że najazd na Gruzję tak mocno nadwerężył wiarygodność owych „dostawców”, że inwestorzy wycofali z rosyjskiego rynku około 20 mld dolarów. Jednak Rosjanie nie przejęli się szczególnie ani utratą wiarygodności, ani odpływem kapitału, ani pogróżkami (czczymi, to prawda!) Unii Europejskiej.

Reklama
Reklama

Być może wicepremier miał akurat przyjemny dzień. Ale zainfekowanie optymizmem ma głębsze podstawy. W końcu Waldemar Pawlak zajmuje gabinet po samym Hilarym Mincu i może to jego duch – największego, polskiego, ekonomicznego optymisty, darzącego wielkim zaufaniem naszego wschodniego sąsiada – do takich wypowiedzi namawia.

Jeżeli ta hipoteza jest prawdziwa, prosiłbym, aby obecny wicepremier zamówił w swoim gabinecie solidne egzorcyzmy i złego ducha przepędził. Optymizm lepiej zastąpić wzmożoną troską o bezpieczeństwo energetyczne Polski. Bo jeśli takiego bezpieczeństwa sobie nie zapewnimy, inflacja na pewno będzie dużo większa niż 5 procent.

Czasy są niewyraźne, a prognozy nieostre. We wszystkich niemal kluczowych sprawach – od oceny światowej koniunktury po przyszłe ceny ropy – napotkać można przewidywania zarówno hurraoptymistyczne, jak i pesymistyczne. Także w polskich władzach mamy dość wyraźny podział na optymistów i pesymistów.

Przykładem może być kwestia wzrostu cen. NBP prognozuje, że w przyszłym roku inflacja osiągnie poziom 4,3 proc. Natomiast Ministerstwo Finansów podaje w założeniach do przyszłorocznego budżetu, że wyniesie tylko 2,9 proc.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Janusz Jankowiak: Pod wodą, czyli jak podejść do nierównowagi fiskalnej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Magiczne 60 procent
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Kubisiak: Kręta ścieżka rewolucji AI
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Polska to nie jest kraj dla kawoszy
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Granice produktywności: jak infrastruktura wpływa na potencjał wzrostu
Reklama
Reklama