W obliczu narastających problemów świata finansowego zwyciężają ci, którzy potrafią spojrzeć na fakty z dużym dystansem. A jakie są fakty? Z natłoku informacji dotyczących rynku amerykańskiego przebijają się sygnały potwierdzające dawno zapomnianą prawdę o funkcjonowaniu rynków. Być może Adam Smith miał rację, mówiąc, że istnieje niewidzialna ręka, która motywuje do zadbania o własny interes.
Świat finansowy oparty jest w dużej mierze na zaufaniu. Kiedy zostało ono mocno nadszarpnięte, nie do pomyślenia się stało, aby koszty ryzyka przenieść na niewinnego klienta. Wspomniana wcześniej niewidzialna ręka to w dzisiejszym wydaniu motywacja rządów do złagodzenia skutków utraty zaufania do niektórych instytucji finansowych. To dlatego amerykańska administracja zdecydowała się m.in. na powołanie specjalnego funduszu – jego zadaniem będzie nie dopuścić do rozszerzenia kryzysu.
Jaka była reakcja giełd? Niespotykana od kilkunastu lat euforia. Z punktu widzenia analizy technicznej zmiany indeksów, jakie w końcówce ubiegłego tygodnia odnotowały niemal wszystkie giełdy świata, zapewniły bardzo silne krótkoterminowe wsparcie. Pytania, jakie należy postawić, są bardzo proste. Po pierwsze, jak długo to uniesienie może potrwać, a raczej kiedy inwestorzy ponownie zaczną analizować fakty? Poza tym, ponieważ nikt nie jest w stanie oszacować rzeczywistych strat wynikających z kryzysu, czy zaoferowana kwota wystarczy i jak wpłynie na inne parametry polityki gospodarczej?
Moim zdaniem wysokie zwyżki oraz krótkoterminowa poprawa nastrojów mogą zachęcić drobnych inwestorów do definitywnego wycofania swoich wkładów. Taka reakcja w średnim terminie może wywołać ostateczną falę spadków, tym bardziej że świat nie będzie mógł już liczyć na kolejne rządowe dotacje.
Dla inwestorów finansowych perspektywa spadających cen jest próbą wytrzymałości oraz skuteczności różnych metod zarządzania ryzykiem. Ci, którzy nie mają zbyt dużego pola manewru, będą musieli się dostosować do koniunktury. Inni, którzy nie walczą z krótkoterminowymi benchmarkami, poświęcą czas na poszukiwania ciekawych rodzynków. Niskie ceny tworzą niszę. Doświadczeni gracze potrafią z niej wydobyć spółki, które w perspektywie pięciu, dziesięciu lat staną się prawdziwymi perełkami.