Plan Paulsona przepadł podczas głosowania. Jak widzi pan teraz finansowy krajobraz po bitwie?
Gilles Moec:
To bardzo delikatna sprawa i zbyt wiele jest związanych z nią niewiadomych. Wolałbym dzisiaj nie wypowiadać się na ten temat.
W takim razie, co teraz powinno zostać zrobione, aby uspokoić sytuację na rynku?
Prezes Bank of America w ubiegłym tygodniu nie ukrywał, że plan Paulsona jest jedną ze strategii ułatwienia wyjścia z tego kryzysu i tak powinien być postrzegany. Cały czas obserwujemy stałe wpompowywanie przez największe światowe banki centralne znacznych kwot pieniędzy do systemu bankowego. To w tej chwili jest nie do przecenienia. Wyraźnie widać, że banki są bardzo niechętne, aby powrócić do udzielania normalnych kredytów na rynku międzybankowym. To dlatego właśnie pieniądze z banków centralnych, i to wpompowywane w tak ogromnych kwotach, są wydarzeniem bardzo pozytywnym – umożliwiają normalne przepływy gotówkowe. Wiemy, że ta akcja potrwa jeszcze do okresu po Bożym Narodzeniu, który zawsze jest wyjątkowo trudnym czasem na rynkach finansowych, właśnie jeśli chodzi o dostęp do gotówki. Wiemy również, że niekorzystna sytuacja będzie trwała co najmniej do końca przyszłego roku. Mam wrażenie, że w Europie dochodzimy właśnie do momentu, w którym już nie można mieć wątpliwości co do tego, że kryzys na rynku finansowym będzie miał wpływ na sytuację gospodarczą. To już widać – niższa akcja kredytowa, wyraźnie ograniczone możliwości inwestowania.