Banki centralne ratują gospodarkę

Plan Paulsona przepadł podczas głosowania. Jak wyglądać będzie teraz finansowy krajobraz po bitwie? - pytamy Gillesa Moecema, ekonomistę Bank of America

Publikacja: 01.10.2008 02:51

Wyraźnie widać, że banki są bardzo niechętne, aby powrócić do udzielania normalnych kredytów na rynk

Wyraźnie widać, że banki są bardzo niechętne, aby powrócić do udzielania normalnych kredytów na rynku międzybankowym – mówi Gilles Moec

Foto: Rzeczpospolita

Plan Paulsona przepadł podczas głosowania. Jak widzi pan teraz finansowy krajobraz po bitwie?

Gilles Moec:

To bardzo delikatna sprawa i zbyt wiele jest związanych z nią niewiadomych. Wolałbym dzisiaj nie wypowiadać się na ten temat.

W takim razie, co teraz powinno zostać zrobione, aby uspokoić sytuację na rynku?

Prezes Bank of America w ubiegłym tygodniu nie ukrywał, że plan Paulsona jest jedną ze strategii ułatwienia wyjścia z tego kryzysu i tak powinien być postrzegany. Cały czas obserwujemy stałe wpompowywanie przez największe światowe banki centralne znacznych kwot pieniędzy do systemu bankowego. To w tej chwili jest nie do przecenienia. Wyraźnie widać, że banki są bardzo niechętne, aby powrócić do udzielania normalnych kredytów na rynku międzybankowym. To dlatego właśnie pieniądze z banków centralnych, i to wpompowywane w tak ogromnych kwotach, są wydarzeniem bardzo pozytywnym – umożliwiają normalne przepływy gotówkowe. Wiemy, że ta akcja potrwa jeszcze do okresu po Bożym Narodzeniu, który zawsze jest wyjątkowo trudnym czasem na rynkach finansowych, właśnie jeśli chodzi o dostęp do gotówki. Wiemy również, że niekorzystna sytuacja będzie trwała co najmniej do końca przyszłego roku. Mam wrażenie, że w Europie dochodzimy właśnie do momentu, w którym już nie można mieć wątpliwości co do tego, że kryzys na rynku finansowym będzie miał wpływ na sytuację gospodarczą. To już widać – niższa akcja kredytowa, wyraźnie ograniczone możliwości inwestowania.

Normalny konsument nie rozumie jednak, co to wszystko znaczy. Jak mu najprościej wytłumaczyć, że dzisiejszy krach w światowych finansach ma wpływ na jego sytuację?

Jeśli przeciętny konsument nie widzi jakichś dramatycznych zmian, to właśnie dzięki tym wszystkim środkom, jakie zostały zapobiegawczo wprowadzone na rynek. Dzięki temu banki mają dostęp do odpowiednich środków finansowych i są chronione przed potencjalnymi wydarzeniami, które w innej sytuacji miałyby niekorzystny wpływ na ich działalność, do przerwania funkcjonowania włącznie. Oznacza to również, że banki nadal, choć już znacznie ostrożniej niż dotychczas, ale jednak są gotowane na finansowanie rozwoju gospodarki.

Wczoraj przyszły z Azji niepokojące informacje, że szybko dotychczas rozwijające się kraje tego regionu jeden po drugim odnotują znaczne spowolnienie gospodarcze. W jakim stopniu ucierpi z tego powodu gospodarka Europy?

W ogromnym. Bo od momentu powstania strefy euro Azja i szybko rozwijające się rynki w Europie Środkowej i Wschodniej stały się niezwykle ważnymi rynkami dla krajów, które przyjęły wspólną walutę. Nie można tu mówić o jakimkolwiek uzależnieniu kondycji gospodarki od eksportu na te rynki. Jednak kiedy w Azji dochodzi do spowolnienia, odbudowa gospodarki europejskiej także zostanie opóźniona. Na razie jeszcze możemy mówić tutaj o stagnacji rozwoju. W żadnym wypadku nie o recesji, ale wiadomo już, że trzeci kwartał będzie pełen wyzwań. Gdyby przez dwa kolejne kwartały okazało się, że PKB w strefie euro się kurczy, a takie ryzyko wyraźnie się pojawia, byłaby to już recesja, pierwsza od 1999 roku, kiedy została przyjęta wspólna waluta. Niestety na taki rozwój wydarzeń wskazuje również gwałtowny spadek nastrojów w biznesie. Ale są też i optymistyczne elementy. Trzeba chociażby pamiętać, że np. rynek pracy w strefie euro jest znacznie bardziej elastyczny niż kiedyś. Pracodawcy mogą znacznie łatwiej zwalniać i przyjmować pracowników. Gdyby więc ostatecznie doszło do recesji, z pewnością nie będzie ona długotrwała.

Jakie czynniki przede wszystkim będą teraz miały wpływ na sytuację na rynku?

Najważniejszy będzie poziom oprocentowania na rynku międzybankowym. Dla strefy euro wynosi on dzisiaj 5,75 proc., i jest to koszt wysoki, bo stopa EBC to obecnie 4,25 proc. Różnica na tak wysokim poziomie jest czymś naprawdę niezwykłym. To najlepiej odzwierciedla, jak wielkie jest dzisiaj napięcie na rynku. A dla rynków finansowych jest wyraźnym sygnałem niepokoju.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację