Jeszcze w szkole prawa na University of Detroit Law School uczyłem się na prawie konstytucyjnym, że jednym z elementów najbardziej pozytywnych w rozwoju USA było wprowadzenie wspólnego prawa federalnego i waluty we wszystkich stanach. Z punktu widzenia Europy mogłoby się wydawać, że Stany to kraj dość jednolity, z jakąś tam federalną, niewiele znaczącą strukturą. Nic bardziej błędnego. Według konstytucji poszczególne stany mają ogromną niezależność i tak na dobrą sprawę stanowią indywidualne państwa scalone w jedną federację. Konstytucja mówi, że wszystkich obowiązuje prawo stanowe z wyjątkiem niektórych wybranych zagadnień życia, w których prawo federalne ma pierwszeństwo. Oczywiście, np. sprawy międzynarodowe czy obronności są w jurysdykcji federalnej. Stąd z zewnątrz bardziej widać tę federalną władzę amerykańską. Jednak na co dzień stan ma pierwszeństwo w życiu obywateli.

O potędze gospodarki amerykańskiej jednak decyduje scalenie organizmu gospodarczego ponad podziałami stanowymi. Jednym z jego kluczowych elementów jest federalna zasada wolności handlu międzystanowego. Wspólna waluta – dolar – jest naturalnym i oczywistym rezultatem takiego podejścia do federalizmu.

Unia Europejska podjęła decyzję o utworzeniu swoich własnych „stanów zjednoczonych“ wiele lat temu, a Polska, wchodząc do UE w 2004 r., przyjęła tę zasadę za swoją. Zadziwiające jest to, że Polacy nie mieli problemu z poddaniem się jurysdykcji ogólnoeuropejskiej w prawie i wielu innych dziedzinach, natomiast są sceptyczni co do odesłania złotego do lamusa i zastąpienia go euro. Nie ma wątpliwości, że polski złoty będący walutą raczej słabej gospodarki podlega różnego rodzaju wahaniom o naturze spekulacyjnej, a jego podatność na nie wprowadza chaos w planowaniu ekonomicznym w Polsce. Jedyna ucieczka przed szkodliwymi dla gospodarki wahaniami kursu to wejście do strefy euro.

Gdyby USA nie miały wspólnej waluty, byłyby dziś znacznie słabszym organizmem gospodarczym niż są. Przyjęcie koncepcji unifikacji Europy bez unifikacji waluty nie ma specjalnego sensu. W takiej sytuacji już lepiej pozostać we własnym zaścianku i zajmować się grą spekulacyjną na wahaniach złotego. To też może dostarczać wielu emocji.

[i]Roman Rewald, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce[/i]