W grudniowym wywiadzie z szefem Citigroup na Europę Środkową i Wschodnią oraz wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Banku Handlowego Shirishem Apte („Parkiet” 11.12.2008) przeczytałem z zainteresowaniem jego deklaracje, że Citigroup nigdy nie sprzeda Banku Handlowego i jest zadowolona zarówno z samej inwestycji, jak też ze wskaźników finansowych i operacyjnych banku.
[srodtytul]Czas deklaracji[/srodtytul]
Przez prawie osiem lat miałem okazję obserwować działania Citi w Banku Handlowym i z trudem mógłbym się zgodzić nie tylko z ogólnym tonem wypowiedzi pana Apte, ale i z pewnymi fragmentami uzasadnienia jego stanowiska. Jeżeli ocenę tę formułowalibyśmy w perspektywie mijającej dekady, tj. okresu, w którym Citi w praktyce zarządzał Bankiem Handlowym, stopniowo pozbawiając go zarówno jego pozycji rynkowej w polskiej gospodarce, jak i jego tożsamości, to uzasadnienie tezy wypowiedzi pana Apte byłoby niemożliwe.
Przypominam sobie, jak we wrześniu 2000 roku, prezentując w Teatrze Narodowym wobec pracowników Banku Handlowego oraz Citibanku Polska, określił on wspólne ambicje połączonych instytucji. Bank miał być – cytuję z prezentacji, którą nadal posiadam – bankiem numer 1 w Polsce, gdyż „razem dwie tradycje zbudują nową przyszłość”.
Prezentowana na początku obecnej dekady strategia Banku Handlowego jako członka Citigroup zakładała, że będzie on niekwestionowanym liderem rynku korporacyjnego w Polsce (tzw. bankiem pierwszego wyboru dla dużych przedsiębiorstw), bankiem numer 1 dla klientów indywidualnych oraz jedną z czołowych instytucji finansowych dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw (SME), wówczas definiowanych jako firmy ze sprzedażą poniżej 150 mln zł rocznie.