Teatr jednego aktora na gospodarczym „Titanicu”

Dziennikarze nie usłyszeli, co premier Tusk powiedział uczestnikom szczytu społecznego na temat kryzysu. Prezydent Kaczyński – gospodarz spotkania – uznał, że interesujące jest tylko jego wystąpienie, i gdy się zakończyło, wyprosił z sali mikrofony i kamery.

Aktualizacja: 25.02.2009 23:30 Publikacja: 25.02.2009 23:07

Ponoć szczyt nie skończył się żadnymi konkretnymi ustaleniami. Ale o szczegółach dowiedzieliśmy się ze specjalnej konferencji prezydenta i wypowiedzi premiera. Zatem spotkanie, które miało wzbogacić naszą wiedzę o kryzysie oraz budować porozumienie, zostało utajnione i wykorzystane jako kolejna okazja do politycznych wystąpień.

Dla gospodarki ważne jest stwierdzenie premiera, iż kwestia daty przyjęcia euro jest otwarta. To znacząca zmiana w porównaniu z poprzednimi deklaracjami rządu – że wejście do eurolandu w 2012 roku jest przesądzone. Odstąpienie od upierania się przy szybkim przyjęciu euro to smutna, ale konieczna decyzja.

Przyjęcie wspólnej waluty uniemożliwiają przede wszystkim ciężka sytuacja gospodarcza i brak poparcia opozycji. Ale szkoda jest podwójna. Brak konieczności spełniania wymogów dla państw pretendujących do eurolandu stwarza pokusę powiększenia deficytu budżetowego i niekontrolowanego zadłużania się. Poza tym odstąpienie od planu, który wydawał się sztandarową propozycją rządu, świadczy o pogarszaniu się sytuacji gospodarczej. A to otwiera drogę do dalszych spekulacyjnych ataków na złotego. Według ostatniego raportu JP Morgan już w tym roku deficyt finansów publicznych wzrośnie do poziomu, który uniemożliwi przyjęcie euro. Ekonomiści obliczają, że mimo już ogłoszonych oszczędności ciągle brakuje co najmniej kilku miliardów złotych dochodów, by utrzymać deficyt na poziomie założonym w budżecie (18,2 mld zł).

Nie łudźmy się, praktycznie nie ma szans, by przy obecnym układzie politycznym udało się wprowadzić rozwiązania utrzymujące deficyt w ryzach. Prezydent zawetuje wszystkie bolesne dla społeczeństwa rozwiązania. SLD go poprze i rząd będzie mógł co najwyżej zmniejszyć wydatki inwestycyjne.

Jeżeli dojdzie jeszcze do tego rezygnacja choćby z części funduszy unijnych, to oznaczać to będzie wejście na najkrótszą drogę do pogłębiania recesji.

Jest jednak wyjście. Powinniśmy prosić Brukselę choćby o łagodniejsze zasady przyjęcia do unii walutowej. Ale podstawą powinny być takie rewolucyjne posunięcia jak na przykład prywatyzacja służby zdrowia, górnictwa i energetyki, reforma KRUS i innych emerytalnych przywilejów oraz opodatkowanie rolników. Takie działania mogą przynieść dziesiątki miliardów złotych oszczędności.

To jest czas na bolesną reformę, tylko że politycy muszą wznieść się ponad perspektywę swojej kadencji. No i oczywiście powinni o tym rozmawiać ze społeczeństwem na jawnych, a nie tajnych szczytach.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/02/25/teatr-jednego-aktora-na-gospodarczym-%E2%80%9Etitanicu%E2%80%9D/]blog.rp.pl/jablonski[/link]

Ponoć szczyt nie skończył się żadnymi konkretnymi ustaleniami. Ale o szczegółach dowiedzieliśmy się ze specjalnej konferencji prezydenta i wypowiedzi premiera. Zatem spotkanie, które miało wzbogacić naszą wiedzę o kryzysie oraz budować porozumienie, zostało utajnione i wykorzystane jako kolejna okazja do politycznych wystąpień.

Dla gospodarki ważne jest stwierdzenie premiera, iż kwestia daty przyjęcia euro jest otwarta. To znacząca zmiana w porównaniu z poprzednimi deklaracjami rządu – że wejście do eurolandu w 2012 roku jest przesądzone. Odstąpienie od upierania się przy szybkim przyjęciu euro to smutna, ale konieczna decyzja.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku