Polska powinna zabiegać w UE o pakiet pomocowy dla regionu

Otrąbiliśmy już sukces, ciesząc się z wyniku nieformalnego szczytu unijnego. Europa podobno dowiodła swojej solidarności, odrzuciła protekcjonizm, a zasługa oczywiście przypadła polskiej delegacji.

Publikacja: 13.03.2009 00:34

Piotr Kalisz główny ekonomista Citibanku Handlowego

Piotr Kalisz główny ekonomista Citibanku Handlowego

Foto: Rzeczpospolita

Nic, tylko się radować. Zanim jednak pogrążymy się w tej radości, warto zapytać, co tak naprawdę szczyt zmienił w sytuacji Polski.

Przed szczytem można było liczyć, iż liderzy UE będą rozmawiać o pakiecie pomocy finansowej dla krajów Europy Środkowej lub o złagodzeniu (lub raczej urealnieniu) kryteriów z Maastricht. Zmiany te mogłyby potencjalnie doprowadzić do lepszego postrzegania naszego regionu przez zagranicznych inwestorów. Gwarantowałyby bowiem większą stabilność rynków finansowych dzięki dostępowi do wsparcia z UE lub po prostu dzięki znacznie szybszemu przyjęciu euro. Niestety, żadna z propozycji nie została wprowadzona w życie, a Polska delegacja sugerowała nawet, że nam na tych zmianach nie zależy. Nie zależy, bo Polska jest tak silna i zdrowa, że nie może być stawiana w tym samym szeregu co Łotwa czy Węgry.

To prawda. Polska jest w zdecydowanie lepszej kondycji i dobrze, że rząd próbuje o tym przekonywać rządy innych państw. Pierwsze efekty już widać, gdyż w zachodniej prasie zaczęły się pojawiać artykuły zwracające uwagę na różnice między gospodarkami Europy Środkowej.

Ale nie ma co się oszukiwać, że relatywnie dobra kondycja polskiej gospodarki gwarantuje ochronę przed wszelkimi zawirowaniami. W sytuacjach kryzysowych inwestorzy reagują bowiem stadnie i potrzeba czegoś więcej, by przekonać ich o dobrych perspektywach Polski. Przyjęcie pakietu pomocowego dla Europy Środkowej odebrałoby wielu inwestorom pretekst do wiary w słabość złotego, a tym samym mogłoby pomóc ustabilizować sytuację na rynkach finansowych. Dlatego zarówno wsparcie dla Europy Środkowej, jak i złagodzenie kryteriów z Maastricht byłyby w najlepszym polskim interesie.

Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazały, że w walce z kryzysem warto postawić na zapobiegliwość i zapewnić sobie wsparcie, zanim będzie ono potrzebne. Bo jeżeli obietnica wsparcia będzie wiarygodna, to najprawdopodobniej nie będziemy z niego musieli nawet skorzystać. Niestety, zamiast tego dotąd usłyszeliśmy wiele deklaracji o solidarności, lecz bez żadnych konkretów. Oby mądrość nie przyszła po szkodzie, bo już raz się przekonaliśmy, że Polska wcale nie jest wyspą omijaną przez globalne zawirowania. I nauczka ta wcale nie należała do przyjemnych.

[i]Piotr Kalisz - główny ekonomista Citibanku Handlowego[/i]

Nic, tylko się radować. Zanim jednak pogrążymy się w tej radości, warto zapytać, co tak naprawdę szczyt zmienił w sytuacji Polski.

Przed szczytem można było liczyć, iż liderzy UE będą rozmawiać o pakiecie pomocy finansowej dla krajów Europy Środkowej lub o złagodzeniu (lub raczej urealnieniu) kryteriów z Maastricht. Zmiany te mogłyby potencjalnie doprowadzić do lepszego postrzegania naszego regionu przez zagranicznych inwestorów. Gwarantowałyby bowiem większą stabilność rynków finansowych dzięki dostępowi do wsparcia z UE lub po prostu dzięki znacznie szybszemu przyjęciu euro. Niestety, żadna z propozycji nie została wprowadzona w życie, a Polska delegacja sugerowała nawet, że nam na tych zmianach nie zależy. Nie zależy, bo Polska jest tak silna i zdrowa, że nie może być stawiana w tym samym szeregu co Łotwa czy Węgry.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku