- KNF musi funkcjonować w najgłębszym kryzysie, z jakim mamy do czynienia od końca lat 30. ubiegłego wieku. Trudno powiedzieć, czy nadzorca jest mniej czy bardziej aktywny, skoro możemy się odwoływać tylko do czasów, kiedy rynek był stabilny. KNF jest odpowiedzialna m.in. za stabilność sektora bankowego, czyli za poziom współczynnika wypłacalności, wskaźników płynnościowych. Pytanie, czy można było wpłynąć na to, by polskie banki miały wyższe współczynniki wypłacalności. Być może regulator/nadzór mógł większą wagę przykładać do sposobu, w jaki sektor bankowy pozyskiwał franki oraz do standardów, jakie stosowano w ocenie zdolności kredytowej i wielkości zabezpieczenia kredytów hipotecznych. Być może, ale to już się stało. Teraz ważne jest to aby uniknąć działań procyklicznych, czyli takich które jeszcze bardziej ograniczą działalność całego sektora.
[b]Czy zwiększą się w BRE rezerwy na ryzyko kredytowe?[/b]
- Nie widzimy istotnego pogorszenia się naszego portfela kredytowego.
[b]Kilka banków ogłosiło już plany redukcji zatrudnienia. Czy BRE także będzie zwalniać?[/b]
- Byliśmy pierwszym na rynku bankiem, który już w ubiegłym roku zapowiedział, że nie obejdzie się bez redukcji zatrudnienia. Dlatego u nas prace związane z obniżeniem zatrudnienia są już prawie zakończone.Warto pamiętać, że w 2007 i 2008 r. BRE Bank rozwijając się bardzo dynamicznie, przyjął do pracy 1200 nowych osób. Czas spowolnienia gospodarczego to dobry moment na gospodarskie przyjrzenie się efektywności, sprawdzenie, gdzie są przerosty zatrudnienia i dostosowanie tego poziomu do faktycznych potrzeb. Praktycy twierdzą, że skorygowanie zatrudnienia o 10 proc. od czasu do czasu, jest wręcz higieniczne i niezbędne dla każdej dużej organizacji aby była efektywna w dłuższym okresie.
[b]Jakie te 10 proc. da oszczędności?[/b]
- Nie mówimy o wielkich kwotach. Chodzi o to, żeby dać sygnał wewnątrz organizacji, że są inne zasady gry i aby być jako firma przed którą stoją ogromne wyzwania- bardziej efektywna.
[b]Analitycy twierdzą, że banki, żeby poprawić swoje zyski w tym roku będą robić dwie rzeczy: zwiększać opłaty i prowizje — wiele banków już zmieniło tabele opłat i prowizji — lub sprzedawać aktywa. Jakie plany ma BRE?[/b]
- Niewątpliwe nastąpiło dość istotne ograniczenie przychodów banków i to w kilku obszarach działalności, np. w sprzedaży kredytów hipotecznych. W tym roku mówimy o jednocyfrowym wzroście kredytów czy depozytów, podczas gdy w ubiegłych latach mówiliśmy o 15, 20 czy prawie 30 proc. Dodatkowo możliwości natychmiastowego obniżania kosztów są ograniczone. Pojawia się pytanie skąd wziąć dodatkowe środki, niezbędne do zwiększania akcji kredytowej. Nie jesteśmy entuzjastami zwiększania opłat, czy wprowadzania w życie dodatkowych obostrzeń. Będziemy jednak przyglądać się trendom rynkowym i będziemy za nimi podążali, nie pozostając neutralni wobec zmieniających się warunków rynkowych.
[b]Nie chciałby pan wrócić do czasów, kiedy BRE parało się głównie bankowością inwestycyjną? Czy są prowadzone w ogóle takie rozważania?[/b]
- Pamiętajmy, że giełda bywa kapryśna. W jednym roku bankowość inwestycyjna generuje zysk, w drugim go nie ma. Języczkiem u wagi są inwestorzy, których preferencje jednoznacznie wskazują, że bardziej interesują ich banki, które z roku na rok są w stanie pokazać stabilny poziom wyników. Takie wyniki uzyskuje się z biznesu powtarzalnego bankowości korporacyjnej i detalicznej. Dlatego jestem przekonany, że z drogi obranej przez BRE parę lat temu nie ma już odwrotu. Nawet przy atrakcyjnych obecnie cenach spółek nie jest możliwe, żebyśmy weszli w tego typu działalność na dużą skalę.
[b]BRE byłby zainteresowany przejęciem banku w Polsce?[/b]
- W ciągu ostatnich paru lat wzrastaliśmy ok. 20-30 proc. rocznie. Musiałbym być absolutnie przekonany, że taki zakup jest lepszą alternatywą do wzrostu organicznego, a mówiąc szczerze, nie jestem. Pamiętajmy, że model biznesowy naszej bankowości detalicznej jest szczególny, dlatego trudno mi wyobrazić sobie bank, który byłby w 100 proc. komplementarny do naszych struktur.