[link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/03/31/budzetowy-kon-trojanski/]Skomentuj na blogu[/link]
Nie byliśmy też przygotowani na wszelkie konsekwencje, zwłaszcza budżetowe, tego stanu. Zarówno pracownik, jak i człowiek bezrobotny mają dla państwa wymierną wartość.
Ten pierwszy, wspólnie ze swoim pracodawcą, płaci podatki, składki na ZUS, FUS, Fundusz Pracy itd. Trudno się dziwić, że rosnące zatrudnienie i pensje zdecydowanie poprawiły finanse funduszy, ale i nieco osłabiły czujność państwa związaną z promocją zatrudnienia.
Ten drugi oznacza nie tylko wydatki na zasiłki, szkolenia i inne aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, ale i spadek składek. Bo przecież bezrobotni nie płacą. Według wyliczeń ekspertów bilans każdych 100 tys. nowych bezrobotnych to 1,5 - 2 mld zł na minusie.
Tymczasem szacunki są okrutne – w 2009 r. od 500 do 800 tys. osób sytuacja zmusi do zarejestrowania się w pośredniaku. W skrajnym przypadku dziura w funduszach obsługujących ludzi pozostających bez pracy sięgnie nawet 16 mld zł, a brak na poziomie 5 – 7 mld zł jest dla ekonomistów nieomal pewny