[b]„Rz”: W poniedziałek przygotowaliście pismo do wicepremiera Waldemara Pawlaka. Po co?[/b]
[b]Dominik Kolorz:[/b] Żeby wiedział, że w górnictwie wszystko się sypie. Nie może być tak, że z komunikatów ministra skarbu Aleksandra Grada dowiadujemy się, że górnicza strategia może być zmieniona. Bo jeśli Pawlak zgodził się na to bez naszej wiedzy – łamie prawo. Nie po to daliśmy zgodę na prywatyzację spółek węglowych przez giełdę, by potem słyszeć, że w całości mają być sprzedane. Obiecano nam, że pakiet kontrolny pozostanie w rękach państwa. A w przypadku Bogdanki to już zupełny absurd, by pozbywać się kury znoszącej złote jajka. To absurd, przecież to kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach ciągle szuka inwestora, więc niech resort pomaga jej. Z Bogdanką jest dobrze tak, jak teraz.
[b]Ale prywatyzacja śląskich kopalń to trochę odległa przyszłość. Z waszego pisma wynika, że chodzi też o sprawy bardziej bieżące.[/b]
Dominik Kolorz: Tak i dlatego docelowo chcemy się spotkać z ministrem gospodarki. Nie wierzymy bowiem, że w budżecie na 2010 r. znajdą się obiecywane pieniądze na inwestycje początkowe, choć resort zapowiada wnioskować o ponad 800 mln zł. A brak tych inwestycji, m.in. w nowe pola odbije się nam czkawką za kilka lat.
[b] Powiedział pan ostatnio, że Jastrzębska Spółka Węglowa walczy z „Solidarnością”. co ma pan na myśli?[/b]