[b]Rz: Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że wśród wszystkich narodów Unii największymi zwolennikami kupowania na bazarach są Polacy. Najbardziej zachwalają owoce i warzywa. Czy pan także kupuje na bazarach? [/b]
Robert Makłowicz: Na bazarach nie kupuję, bo w Krakowie nie ma bazarów. To określenie warszawskie. My na takie miejsce mówimy targ. Jest taki targ na Kleparzu w Krakowie, gdzie zawsze kupuję żywność. To jest plac targowy, na który przyjeżdżają panie z gór i sprzedają bryndzę, można kupić wiejską kurę, domową śmietanę, masło. Są też budki z mięsem, gdzie mogę sobie zamówić to, co chcę.
[b]Gdzie na świecie są najlepsze, godne polecenia bazary... targi?[/b]
To jest sposób sprzedaży znany na całym świecie. We Francji każda dzielnica ma targ. Raz w tygodniu są zamykane ulice, rozstawiane stragany i trwa handel przez cały dzień. Prawie wszędzie w Europie można coś takiego spotkać. W Hiszpanii czy w Portugalii każde miasto ma swoje targi, czasami są one nawet piętrowe, dodatkowo w stylu secesyjnym. Są tam całe sektory z rybami, owocami morza, jarzynami. Także w Budapeszcie jest wielki targ i to w samym centrum.
[b]Czy nasze targi, bazary różnią się czymś od tych europejskich?[/b]