Co ze strefą euro

Zdaniem Marka Cliffe’a, głównego ekonomisty ING, skutkiem kryzysu może być wyjście Niemiec z unii walutowej

Publikacja: 04.12.2009 01:22

Co ze strefą euro

Foto: PARKIET, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

[b]Który region może doprowadzić do wyciągnięcia światowej gospodarki z kryzysu? Czy to będzie Daleki Wschód? Czy ożywienie może raczej przyjść z krajów rozwiniętych?[/b]

Mark Cliffe: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy inne mocno zadłużone zachodnie gospodarki nie będą w stanie wrócić do „modelu biznesowego” sprzed kryzysu. Nie mogą liczyć na wzrost gospodarczy napędzany konsumpcją. Ona nadal będzie ważna, ale z całą pewnością nie będzie już możliwości zadłużania się na taką skalę, jak jeszcze kilka lat temu. Przecież jest cała generacja bankierów, która z pewnością nie zapomni lekcji, którą od dwóch lat odbieramy. Nikt im na to nie pozwoli!

[b]Czyje wydatki w takim razie będą decydujące? Chińczyków, którzy opierają swój wzrost na inwestycjach i eksporcie?[/b]

Rzeczywiście, oni idą ścieżką wydeptaną wcześniej przez Japonię czy Koreę. Ale kto teraz będzie kupował od Chińczyków? Oni sami muszą zacząć to robić. Więc bardzo dużo zależy od tego, czy Chinom uda się wypracować model wzrostu opartego na popycie wewnętrznym. Jeden z mechanizmów, który byłby w tym pomocny, to aprecjacja juana. To zmniejszyłoby konkurencyjność chińskiego eksportu. Ale także – a często się o tym zapomina – to zmniejsza koszty importu. Innymi słowy: chińscy konsumenci stają się bogatsi. Rośnie ich siła nabywcza.

[b]Kiedy to nastąpi?[/b]

Wydaje mi się, że będzie rosła presja, by przyspieszać ten proces. To zresztą będzie dotyczyło w jakiejś mierze nie tylko Chin. Wystarczy popatrzeć na Europę. Z jednej strony mamy takie kraje, jak Wielka Brytania czy Hiszpania, a z drugiej – Niemcy, które również opierają swój wzrost na eksporcie. A więc w Europie również będzie musiało dojść do istotnych zmian. Z tego właśnie powodu – choć raczej się o tym nie mówi – istnieją obawy dotyczące utrzymania się w dłuższej perspektywie unii walutowej. Mówiąc inaczej: jest presja, by Niemcy przywrócili mocną markę. Dodam, że to akurat nie jest mój pogląd.

[b]Czy pana zdaniem interwencje rządów w postaci programów pomocowych będą skutkowały ożywieniem gospodarek?[/b]

Doprowadziły one do tego, że w rozwiniętych gospodarkach z powrotem mamy wzrost gospodarczy. Ale produkcja jest nadal znacznie poniżej potencjału, a to ma niekorzystne skutki w postaci utrzymującego się spadku zysków firm czy zmniejszenia zatrudnienia. To z kolei oznacza konsekwencje z punktu widzenia polityki czy społeczeństw.

[b]Czy można powiedzieć, że pakiety stymulacyjne faktycznie pozwolą na utrzymanie wzrostu?[/b]

Tak naprawdę będziemy mogli powiedzieć coś na ten temat, gdy zostaną zakończone. Jeśli gospodarki nadal będą rosły, będzie to oznaczało, że pakiety zadziałały. Na pewno one zadziałały w krótkim terminie, bo doprowadziły do zwiększenia produktu. W dłuższym horyzoncie też powinny zadziałać, ale skutkiem ubocznym będzie obniżenie potencjału gospodarek.

[b]A jeśli chodzi o sektor finansowy?[/b]

Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Banki na świecie wzmacniają się w dużej mierze dzięki dużemu wzrostowi marż. Na poziomie operacyjnym większość banków zarabia krocie. Tyle że nie przekłada się to na zwiększoną skłonność do kredytowania. Dlaczego? Banki poprawiają strukturę bilansu – po prostu zwiększają kapitały. Tego wymagają też od nich regulatorzy. Tyle że w tym momencie sprzyja to nie wychodzeniu z kryzysu, ale jego pogłębianiu. Dzisiaj trzeba raczej działań wspierających akcję kredytową. Natomiast w tej sytuacji zwiększa się rola rynku kapitałowego. Skoro od banków nie można uzyskać kredytu, trzeba szukać pieniędzy bezpośrednio na rynku – od inwestorów. To oczywiście jest wyjście raczej dla dużych firm. Mówię o tym, bo to pokazuje, że wyjściem z tego „kryzysu mechanizmów rynkowych” jest… rynek.

[ramka][b]CV[/b]

Jako główny ekonomista ING Mark Cliffe jest odpowiedzialny za zespół analityków makroekonomicznych i rynków finansowych w 16 krajach. Kierowany przez niego zespółw tym roku został oceniony przez agencję Bloomberg jako najlepiej prognozujący wzrost gospodarczy w USA. W rankingu Thomson Extel został uznany za najlepszy zespół od rynków wschodzących Europy i Azji. Cliffe wcześniej pracował w HSBC, Nomurze i australijsko-nowozelandzkiej grupie ANZ.[/ramka]

[b]Który region może doprowadzić do wyciągnięcia światowej gospodarki z kryzysu? Czy to będzie Daleki Wschód? Czy ożywienie może raczej przyjść z krajów rozwiniętych?[/b]

Mark Cliffe: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy inne mocno zadłużone zachodnie gospodarki nie będą w stanie wrócić do „modelu biznesowego” sprzed kryzysu. Nie mogą liczyć na wzrost gospodarczy napędzany konsumpcją. Ona nadal będzie ważna, ale z całą pewnością nie będzie już możliwości zadłużania się na taką skalę, jak jeszcze kilka lat temu. Przecież jest cała generacja bankierów, która z pewnością nie zapomni lekcji, którą od dwóch lat odbieramy. Nikt im na to nie pozwoli!

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację