Nowa strategia gospodarcza UE pilnie poszukiwana

Powstała w 2000 roku strategia lizbońska miała uczynić z Unii Europejskiej najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata. Ten cel wciąż nie został osiągnięty - piszą Krzysztof Rybiński i Paweł Świeboda

Publikacja: 07.12.2009 01:49

Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young

Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young

Foto: Fotorzepa

Strategia lizbońska była jednym z bardziej obiecujących projektów podjętych przez Unię Europejską w kończącej się dekadzie. Sprawiała wrażenie polityki uprawianej “po amerykańsku” – z ambitnymi celami i oczekiwaniem złotej ery gospodarczego dobrobytu. Powstała w okresie, gdy UE była przekonana, że zawojuje świat. Marzyła o federacji, rozszerzeniu oraz rzuceniu wyzwania swojemu największemu rywalowi gospodarczemu – Stanom Zjednoczonym. W powstałej w 2000 roku strategii lizbońskiej UE stawiała sobie za cel, aby się stać najbardziej konkurencyjną gospodarką na świecie. Chociaż wiele się zmieniło w Europie od tego czasu na lepsze, wyjściowy cel jest tak samo poza zasięgiem, jak w ówczesnym okresie. Kryzys ekonomiczny dotknął Europy w większym stopniu niż Stany Zjednoczone, które były jego źródłem. Europa jest nadal mniej innowacyjna i ma mniejszą wydajność od swojego amerykańskiego “brata w wierze”. W 2006 roku wschodzące rynki stanowiły po raz pierwszy ponad 50 procent światowego dochodu. Zmienił się więc także punkt odniesienia dla strategii lizbońskiej. Dzisiaj porównywanie się ze Stanami Zjednoczonymi nie wystarcza, bo centrum gospodarcze świata stopniowo dryfuje w stronę Azji.

[srodtytul]Kulawa edukacja[/srodtytul]

Można spekulować, że Europy nie spotkałby równie głęboki kryzys gospodarczy, jeżeli strategia lizbońska byłaby skuteczniejsza, bo wtedy źródłem innowacji byłyby nowe patenty i technologie zamiast nowych pochodnych instrumentów kredytowych wymyślanych przez wysoko opłacanych matematyków i fizyków zatrudnionych w bankach zamiast w instytutach badawczych. Gdyby społeczeństwo było lepiej wykształcone, to nie dałoby się tak łatwo nabrać na inwestycje w bezpieczne “toksyczne” aktywa. Tymczasem kolejne badania dowodzą, że edukacja ekonomiczna w Europie kuleje. W badaniu Danske Bank stwierdzono, że 44 procent rodziców w Finlandii nie zna koncepcji stopy procentowej i nie może tej wiedzy przekazać swoim dzieciom, mimo że Finlandia należy do państw o najwyższym poziomie konkurencyjności.

Strategia lizbońska od początku była żywym organizmem. W swojej wyjściowej odsłonie skupiała się na konkurencyjności. Następnie rozszerzono ją do trzech filarów – ekonomicznego, społecznego i środowiskowego. W marcu 2005 roku dodano nacisk na wzrost gospodarczy i miejsca pracy, próbując jednocześnie sprawić, aby państwa członkowskie przejęły większą odpowiedzialność za realizację strategii. Trzy lata później ochrona środowiska i polityki nakierowane na obywatela znalazły się w centrum uwagi wraz z większą atencją przypisywaną zmianom klimatycznym, starzeniu się społeczeństw i wykluczeniu społecznemu.

[srodtytul]Co po strategii?[/srodtytul]

Sporym wyzwaniem była od początku metodologia. Twórcom strategii lizbońskiej wydawało się, że znaleźli nowy sposób rozwoju integracji europejskiej, która miała teraz postępować siłą przykładu najlepszych państw członkowskich. Stworzono ambitne cele w 38 dziedzinach, od zatrudnienia po badania i rozwój. Z jednej strony było to sensowne, bo nie ulega wątpliwości, że w UE istnieje bogactwo wiedzy i doświadczeń na każdy niemal temat. Szwedzcy eksperci wyliczyli właśnie, że w UE powstałoby 40 milionów miejsc pracy, jeżeli wszyscy zastosowaliby holenderski model zatrudnienia uważany za jeden z najskuteczniejszych. Problem w tym, że nie wszyscy chcą korzystać z doświadczeń innych...

W UE rozpoczyna się właśnie dyskusja o tym co dalej, po tym jak strategia lizbońska w obecnej wersji minie linię mety. Opcje są dwie – rozdział pod tytułem strategia lizbońska może być albo zakończony, albo rozpoczęty na nowo, w innej odsłonie. Komisja Europejska przedstawi w grudniu swoją propozycję dotyczącą przyszłości strategii na następne lata. Kontekstem dla niej będzie aktualny kryzys gospodarczy, a także wyzwania związane z budową gospodarki niskoemisyjnej. Tymczasem nie ulega wątpliwości, że Europie potrzeba jest więcej, a nie mniej cech, które próbowała zaszczepić strategia lizbońska. Potrzeba jest więcej, a nie mniej reform strukturalnych. Strategię lizbońską trzeba więc wymyślić od nowa i dostosować do nowych okoliczności.

[wyimek]Istotnym priorytetem nowej strategii lizbońskiej musi się stać efektywność sektora publicznego[/wyimek]

W XXI wieku powstają nowe rynki, które odzwierciedlają nowe oczekiwania konsumentów. W przyszłości więcej miejsc pracy powstanie w Europie w sektorze usług o wysokiej wartości dodanej, a nie przemyśle. Wzornictwo, zarządzanie marką, zarządzanie czasem wolnym zyskają na znaczeniu. Kreatywne sektory gospodarki nawet w takich krajach jak Wielka Brytania zaczną konkurować pod względem skali z sektorem finansowym, który będzie musiał się skurczyć po kryzysie. W tym kontekście nowa strategia lizbońska powinna stawiać sobie dwa cele – znalezienie odpowiedzi na strukturalne wyzwania europejskiej gospodarki, w tym związane z szybko starzejącym się społeczeństwem Europejczyków, przy jednoczesnym identyfikowaniu nowych czynników wzrostu i tworzeniu kultury innowacji, która mogłaby stworzyć nowy model rozwoju Europy.

[srodtytul]Konkurencyjność to za mało[/srodtytul]

Wyzwania strukturalne są dzisiaj większe niż w 2000 roku, co oznacza, że muszą się stać punktem wyjścia każdej strategii ekonomicznej, jeżeli ma być skuteczna. Trzy sprawy mają fundamentalne znaczenie – wyjście naprzeciw problemom demograficznym, budowa gospodarki niskoemisyjnej oraz sprawienie, aby innowacyjność stała się systemową cechą europejskiej gospodarki. Tym samym skupienie uwagi wyłącznie na konkurencyjności – jak stara strategia lizbońska – nie jest już dzisiaj wystarczające.

W sprawach demograficznych chodzi o to, aby zdać sobie sprawę z twardych faktów. Jeżeli chcemy utrzymania w 2040 roku dzisiejszej równowagi między pracującą częścią społeczeństwa oraz korzystającą z systemu zabezpieczenia społecznego, potrzeba wydłużenia czasu pracy o dziesięć lat oraz przyciągnięcia 40 milionów imigrantów do Europy. System emerytalny Bismarcka został stworzony z myślą o ostatnich trzech latach życia, dzisiaj emerytura musi zapewnić godziwy dochód na okres 20 lat dla coraz liczniejszej grupy osób, co wiąże się z olbrzymimi wydatkami, a co za tym idzie, z coraz wyższymi podatkami nakładanymi na mniej liczne pokolenia. Aby wyjść z tego błędnego koła, ludzie muszą dłużej pracować, ale także korzystać w większym stopniu z szans wieku seniora.

Stabilizacja klimatu to niemal zadanie niewykonalne. Emisje gazów cieplarnianych muszą przestać rosnąć w ciągu najbliższych sześciu lat, aby można było uniknąć najgorszych efektów zmian klimatycznych. Oznacza to zeroemisyjne systemy energetyki i transportu w 2050 roku i zasadnicze przekształcenie całej globalnej gospodarki. Na płaszczyźnie UE potrzeba usuwania barier rynkowych w sektorach niskoemisyjnych, tworzenia zachęt dla bardziej efektywnego wykorzystania surowców, przekształcenia infrastruktury, inwestycji w umiejętności, rozwoju nowych reguł zamówień publicznych, tworzenia popytu na niskoemisyjne produkty i usługi wśród biznesu i konsumentów, wspierania innowacji w tym obszarze, zwłaszcza tam, gdzie UE ma szansę odgrywać w świecie rolę lidera. Poza tym, jeżeli się uda zrealizować te cele, to możemy dać przykład Amerykanom i Chińczykom, bo bez ich wsparcia nie da się ograniczyć emisji CO2.

Wreszcie systemową cechą europejskiej gospodarki musi się stać innowacyjność. Chodzi o to, że co prawda spore środki można wydać na badania i rozwój, ale trudno jest odnieść sukces ekonomiczny bez właściwego poziomu innowacyjności, co oznacza również zdolność do szybkiej komercjalizacji nowych wynalazków. Szwecja była w pewnym momencie liderem w obszarze badań i rozwoju technologii tradycyjnych odbiorników radiowych. Jednak wszystkie zasoby, które zainwestowano w ten proces, okazały się mało przydatne, gdy Amerykanie wymyślili radio tranzystorowe. Nie ulega wątpliwości, że systemy innowacyjności muszą być lepiej dostosowane do potrzeb wykorzystania europejskiego potencjału badawczego.

Następuje zmiana filozofii polityki gospodarczej. Jednym z najistotniejszych zadań było w ostatnich latach usuwanie barier. Dzisiaj jest to przede wszystkim zachęcanie ludzi do aktywności i zmiany. Mnóstwo osób tworzy nowe idee poza biznesem, czego najlepszym przykładem jest Wikipedia. Biznes integruje te koncepcje oraz wdraża je w życie. Oznacza to jednak konieczność zastosowania innego rodzaju bodźców służących pełnemu wykorzystaniu potencjału tych procesów.

[srodtytul]Promowanie innowacyjności[/srodtytul]

Recesja wywołana kryzysem finansowym oraz wyzwania demograficzne sprawiają, że pod ogromną presją znajdują się systemy opieki zdrowotnej i zabezpieczenia społecznego w Europie. Oznacza to także, że istotnym priorytetem nowej strategii lizbońskiej musi się stać efektywność sektora publicznego i wydatków publicznych. Chodzi o zwiększenie produktywności w tym sektorze oraz promowanie kultury innowacyjności. Rządy muszą się stać bardziej otwarte na świat zewnętrzny, w miarę jak czynniki kształtujące przyszłość wymykają się ich kontroli. Państwo powinno definiować problemy, ale pozostawiać innym znalezienie rozwiązań. Nowa strategia powinna sprzyjać tworzeniu władzy publicznej o dynamicznym i proaktywnym charakterze. Przejrzystość działań, ale także reagowanie na inicjatywy obywateli i konsumentów, będzie tak samo istotne jak tworzenie właściwych bodźców na rzecz zmian.

Nowa strategia lizbońska powinna się koncentrować na rezultatach prowadzonej polityki, a nie cząstkowych celach jak w swojej wyjściowej wersji. Oznacza to odmienną dynamikę procesów i reform, które muszą być uruchamiane w odniesieniu do całościowej wizji przyszłej gospodarki, a taka wspólna wizja musi zostać określona w pracach nad nową strategią rozwoju Europy. Tego rodzaju podejście to dla UE wyższy pułap ambicji. Nie ma jednak od niego odwrotu.

Strategia lizbońska była jednym z bardziej obiecujących projektów podjętych przez Unię Europejską w kończącej się dekadzie. Sprawiała wrażenie polityki uprawianej “po amerykańsku” – z ambitnymi celami i oczekiwaniem złotej ery gospodarczego dobrobytu. Powstała w okresie, gdy UE była przekonana, że zawojuje świat. Marzyła o federacji, rozszerzeniu oraz rzuceniu wyzwania swojemu największemu rywalowi gospodarczemu – Stanom Zjednoczonym. W powstałej w 2000 roku strategii lizbońskiej UE stawiała sobie za cel, aby się stać najbardziej konkurencyjną gospodarką na świecie. Chociaż wiele się zmieniło w Europie od tego czasu na lepsze, wyjściowy cel jest tak samo poza zasięgiem, jak w ówczesnym okresie. Kryzys ekonomiczny dotknął Europy w większym stopniu niż Stany Zjednoczone, które były jego źródłem. Europa jest nadal mniej innowacyjna i ma mniejszą wydajność od swojego amerykańskiego “brata w wierze”. W 2006 roku wschodzące rynki stanowiły po raz pierwszy ponad 50 procent światowego dochodu. Zmienił się więc także punkt odniesienia dla strategii lizbońskiej. Dzisiaj porównywanie się ze Stanami Zjednoczonymi nie wystarcza, bo centrum gospodarcze świata stopniowo dryfuje w stronę Azji.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację