Trudno tylko określić, czego w ogóle symbolem jest ten, konkretny krzyż. Polski, która nie załapała się do pociągu z napisem „Dobrobyt”, wykluczonych, pokrzywdzonych, dewotów, czy po prostu, jak chciałoby wielu innych - symbolem zamachu i oszustwa? Ten jeden, konkretny krzyż na pewno przestał być religijnym symbolem. Jak pisze w komentarzu Adam Leszczyński z "Gazety Wyborczej": "Księża, którzy musieli poprowadzić uroczystość, musieli słuchać wiernych wołających - do kapłanów! - "Precz z komuną". Owieczki ostentacyjnie zlekceważyły pasterzy. To porażka biskupów...". Prof. Marcin Król w „Polsce” wysnuwa z całej sytuacji inne wnioski: „Kościół całkowicie porzucił sprawy społeczne czy moralne na rzecz - po pierwsze - uprawiania polityki, co uważam za rzecz zupełnie niepotrzebną.”.
Protest zjednoczył publicystów, bez względów na poglądy polityczne.
Igor Janke w „ Rzeczpospolitej”: „Nie rozumiem, czemu miała służyć ich demonstracja. Upamiętnieniu ofiar katastrofy? Wyjaśnieniu jej przyczyn? Zamanifestowaniu wiary? Trudno pojąć, bo skutki tego działania już są i będą opłakane".
Katarzyna Kozłowska w „Polsce”: Potok zaklęć, które płynęły z ust „obrońców krzyża” zebranych pod Pałacem Prezydenckim oraz ich ostrzeżenia o gotowości do „aktywnego oporu” spowodowały (...), że mam dziś psychiczne trudności w byciu polską patriotką”. Bo oto okazuje się, że choć ochrzczono nas 1044 latatemu, wciąż z lubością odprawiamy dziady”..
Tomasz Wróblewski w „Dzienniku Gazecie Polskiej”: „Wczorajsza batalia o krzyż jest wspaniałą wizualizacją zdezelowania polskiej polityki. Partie nie mają wartości, nie mają programów, a jedynie mętne hasła, których bronią jak ideologii. Trudno racjonalnie wyjaśnić, dlaczego krzyż musi stać przed pałacem, tylko tam i nigdzie indziej.”