Możliwe spadki na giełdach

Nie zdziwiłbym się, gdyby wyniki finansowe spółek za III kwartał stały się dla inwestorów pretekstem do realizacji zysków. Pierwsze przykłady – jak Apple – już mamy

Publikacja: 25.10.2010 03:43

W komentarzach ekonomistów i strategów zajmujących się rynkiem akcji widać niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji gospodarczej.

Świat ostatni kryzys finansowy przeszedł na dopalaczach, jakimi były olbrzymie zastrzyki gotówki wpompowanej przez rządy w gospodarkę. Pobudzenie gospodarki rządowymi pieniędzmi ma tę wadę, że spowodowało wzrost długu. A długi – o czym czasami niektórzy zapominają – wcześniej czy później trzeba spłacać.

Co prawda niektóre kraje myślą o ograniczaniu długu i podjęły w tym celu działania, ale jednocześnie pojawia się przekonanie, że wygaszenie rządowych dopalaczy spowodować może powrót recesji, a tego rządy zapewne będą chciały uniknąć.

W sytuacji gdy nie ma pewności, czy nie wróci recesja, zaczyna się patrzeć na osiągnięte zyski z inwestycji i myśleć, czy ich nie warto zrealizować, a pieniędzy ulokować w miejscach, które dziś wydają się bezpieczniejsze niż rynek akcji.

W moim odczuciu dobrym przykładem takiego podejścia inwestorów jest reakcja rynku na wyniki Apple’a. Producent iPhone’ów, iPadów, iPodów i komputerów opublikował najlepsze w historii, lepsze od spodziewanych, wyniki i pochwalił się olbrzymim wzrostem zysku. A mimo to kurs jego akcji spadł. Dlaczego? Pretekstem było to, że nieco spadła marża i była minimalnie mniejsza od oczekiwanej.

Nastrojów inwestorów nie poprawiły też przedstawione w dwa dni po wynikach nowe produkty Apple’a. Zaczęto dostrzegać opinie analityków, że firmie z Cupertino może być trudno utrzymywać bardzo wysokie marże w sytuacji, gdy jej koszty rosną, a na rynku pojawia się coraz więcej konkurencyjnych produktów, których producenci mają tylko jeden cel – zdetronizować gadżety produkowane przez Apple’a.

Podobnych sytuacji może być więcej. Inwestorzy i analitycy mogą zacząć dostrzegać widoczne od miesięcy słabości tej czy innej spółki. I te znane słabości mogą się stawać pretekstem do zrealizowania zysku.

Nie tylko zagraniczne firmy mają słabe miejsca. Mają je także nasze rodzime spółki. W KGHM są nim na przykład bardzo silne związki zawodowe stale prące na podwyżki płac. Miękkim miejscem Netii są zasady ustalania cen usług hurtowo kupowanych przez operatora od Telekomunikacji Polskiej. W przypadku spółek IT są nimi zamówienia z sektora publicznego.

Kreślony tu scenariusz może się oczywiście nie ziścić. Ot, choćby dlatego, że na rynki w najbliższych tygodniach może powróci zaufanie. Tylko czy jest na to szansa?

[i]Autor jest publicystą ekonomicznym[/i]

W komentarzach ekonomistów i strategów zajmujących się rynkiem akcji widać niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji gospodarczej.

Świat ostatni kryzys finansowy przeszedł na dopalaczach, jakimi były olbrzymie zastrzyki gotówki wpompowanej przez rządy w gospodarkę. Pobudzenie gospodarki rządowymi pieniędzmi ma tę wadę, że spowodowało wzrost długu. A długi – o czym czasami niektórzy zapominają – wcześniej czy później trzeba spłacać.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację