Z raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że obecnie największe ryzyko niewypłacalności występuje w przypadku Wenezueli, Argentyny i Ukrainy. Nie są to jednak kluczowe z punktu widzenia światowej gospodarki kraje, dlatego ze znacznie większą uwagą śledzone są problemy strefy euro.
Na pierwszy ogień poszła Grecja, choć nawet w tym wypadku skala żonglowania statystykami przeszła najśmielsze oczekiwania. Państwa strefy euro zacisnęły zęby, choć zwłaszcza w Niemczech opory przed ratowaniem lekkomyślnego i od lat żyjącego ponad stan kraju były ogromne.
Na tym tle nieco zaskakujące wydaje się postępowanie Irlandii, która stara się uniknąć przyjęcia pomocy Brukseli czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jej kłopoty są o tyle zaskakujące, że w szumnie zapowiadanych stress testach sektora bankowego żadna z instytucji irlandzkich nie wypadła źle.
Za to poległo aż pięć hiszpańskich. W tym kraju na niespotykaną w Europie skalę eksplodował rynek nieruchomości. Gdy straty banków z tego tytułu zostaną ostatecznie rozliczone, strefie euro dojdzie kolejny ból głowy. A Niemcy, wciąż największy płatnik netto do budżetu UE, rzeczywiście w końcu mogą stracić cierpliwość. Zwłaszcza jeśli z podobnymi problemami jak w Irlandii przyjdzie walczyć w Portugalii, na co wiele wskazuje.