[b]Zarówno Bank Światowy, jak i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, podniosły ostatnio prognozy dla Polski. Instytucje te spodziewają się, że nasz PKB powiększy się w 2010 r. o około 3,5 proc., a w 2011 r. o 3,7-4,1 proc. Czy podziela Pan ten optymizm?[/b]
Ogólnie rzecz biorąc, EBOiR dobrze ocenia polską gospodarkę ze względu na to, jak przeszła przez kryzys oraz jak radzi sobie podczas ożywienia gospodarczego. Nasze prognozy są jednak nieco ostrożniejsze. Oczekujemy, że w tym roku polski PKB powiększy się o 3,3 proc., a w przyszłym o 3,5 proc.
[b]Czy dostrzega Pan jakieś zagrożenia dla dynamiki wzrostu polskiej gospodarki?[/b]
Z krótkoterminowych zagrożeń wymieniłbym zbyt gwałtowny napływ kapitału, który potencjalnie może doprowadzić do powstania baniek na rynkach aktywów oraz przegrzania niektórych sektorów gospodarki. Zaniepokojenie budzi też kondycja finansów publicznych. Polska mogła sobie pozwolić na zastosowanie dość silnych bodźców fiskalnych, ale to poskutkowało znaczącym deficytem budżetowym. Oprócz tego istnieją zagrożenia długoterminowe, związane z konkurencyjnością polskiej gospodarki. Wprawdzie na tle innych państw regionu Polska ma relatywnie silną pozycję, m.in. dla tego, że ma dość dobrą strukturę przemysłu i zdywersyfikowany eksport. Wciąż jednak macie problem z dostępnością kapitału dla małych i średnich przedsiębiorstw.
[b]Wśród krótkoterminowych zagrożeń nie wymienił Pan sytuacji w zachodniej Europie. Czy to oznacza, że spodziewa się Pan rychłego końca kryzysu zadłużeniowego w strefie euro?[/b]