Jeśli żaden z producentów nie obudzi się z kolejnymi zastrzeżeniami, od lipca będziemy stopniowo mogli kupować tańsze koreańskie towary. Niestety, nie te, które są w Europie popularne, czyli samochody, artykuły AGD, elektronikę czy tekstylia. Tutaj zniesienie ceł potrwa dłużej, a dodatkowo jeszcze wprowadzono klauzule bezpieczeństwa. Ale i tak w ciągu pięciu lat wymiana handlowa ma wzrosnąć o 20 mld euro rocznie. Bo skoro będziemy kupować taniej, kupimy więcej.
Koreańczyków trudno było przekonać do otwarcia rynku. Dla nich importowane samochodowy są takim samym przekleństwem jak i dla europejskich koncernów. W Unii zagrożeni poczuli się producenci aut tanich, takich jak Fiat czy Dacia. Tak naprawdę na tej umowie skorzystają europejscy inwestorzy, którym łatwiej będzie prowadzić biznes na koreańskim rynku, gdzie konsumenci lubią nowości. Inwestycji koreańskich w Europie jest już dużo, a jednym z głównych odbiorców, zwłaszcza w elektronice i AGD, jest Polska.
Czy umowa o wolnym handlu zmniejszy szanse na kolejne inwestycje Koreańczyków w Polsce? To mało prawdopodobne. Z pewnością jednak, zanim zdecydują się na wydanie w naszym kraju ciężko zarobionych wonów, zrobią wcześniej drobiazgowe obliczenia, porównają warunki i koszty. I trzeba się będzie starać bardziej niż dotychczas, aby te rachunki wypadły na naszą korzyść.