Monitorować trzeba euro i franka

Monitorować należy parę euro – frank. To tam właśnie rozgrywa się główna gra walutowa, która rykoszetem uderza w złotówkę

Publikacja: 05.08.2011 02:29

W sumie na razie polski rynek finansowy zachowuje się wyjątkowo stabilnie, polska waluta wobec euro osłabiła się w ostatnim tygodniu jedynie o kilka groszy. Przed obecną paniką rynkową złoty w lipcu osiągnął swój najwyższy poziom wobec euro w wysokości 3,92, tak więc osłabienie złotego w ciągu ponad miesiąca nie przekroczyło 2,5 proc.

Byłbym skłonny zaryzykować tezę, że złoty jest jak na razie wyjątkowo stabilny w tej odsłonie kryzysu. W tym samym bowiem czasie euro osłabiło się wobec franka o ponad 14 proc. Wszystko odbywa się w relacjach międzynarodowych i powinniśmy się cieszyć, że Polski nie dotknęła jeszcze globalna wyprzedaż walut. Gdyby tak się stało, to abstrakcyjna dziś perspektywa relacji franka do euro na poziomie 1:1 (co oznaczałoby, że za szwajcarską walutę płacilibyśmy 4 zł) stałaby się znacznie bliższa. Innymi słowy, złoty, osłabiając się wobec euro, dotarłby to tego dziś abstrakcyjnego poziomu, zanim za jednego franka płacilibyśmy jedno euro. W obecnej panice bankowej takiego wariantu nie można przecież wykluczyć.

Najczęściej dziś zadawane pytania dotyczą przyczyn paniki, z którą mamy do czynienia.  Czy to jest druga fala kryzysu? Czy istnieje możliwość, że frank szwajcarski dłużej będzie postrzegany podobnie jak złoto i jego relacja wobec euro przez długi czas nie powróci na poziomy rzędu 1,30, jak to było jeszcze rok temu? No i czy USA naprawdę mogą stracić rating potrójnego A? Trudne to pytania, a rynek nie zawsze przecież zachowuje się racjonalnie. Próbując na nie odpowiedzieć, zacząłbym od tego, że druga fala kryzysu trwa już od ponad roku i jest to faza kryzysu fiskalnego. Dziś przejawia się w globalnej panice rynkowej, a przez ostatni rok widoczna była w szczególności w strefie euro. Ostatnie wydarzenia polityczne, w tym szczególnie teatr nieodpowiedzialności zafundowany całemu światu przez polityków amerykańskich, podgrzał atmosferę, co wsparły chwilę później słabe dane z gospodarki USA.

Co do franka i jego roli podobnej do złota, zwróciłbym uwagę, iż jest to waluta konkretnego kraju, który przy takich jej poziomach nie będzie w stanie się rozwijać. Złoto nie ma ekonomicznych limitów cen, a silny frank zabija szwajcarską gospodarkę bazującą na eksporcie. Szwajcarzy nie są w stanie w takim tempie przystosować do aprecjacji własnej waluty. Kłopoty i spowolnienie gospodarki Szwajcarii będą mocnym argumentem za wyprzedażą franka.

I na koniec USA. Wciąż za absurdalne uważam prognozy przewidujące obniżenie ratingu USA. Jest to największa, najbardziej elastyczna i prężna gospodarka na świecie. Co prawda, ze znacznie większym długiem niż trzy lata temu, z brakiem rezerw na napędzanie za pomocą środków budżetowych i z klasą polityczną, która nie była w stanie się porozumieć w tak banalnej kwestii, jaką jest podwyższenie limitu długu. Stąd niepewność i panika rynków. Moim zdaniem jednak znacznie przesadzona. Gospodarka nie wpada w recesję jak po upadku Lehman Brothers. Dziś po prostu dominuje olbrzymia niepewność jutra, którą zafundowali nam politycy.

Ryszard Petru, przewodniczący RN DI Investors, główny doradca ekonomiczny DemosEuropa

Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Rząd sięgnie po trik PiS-u
Opinie Ekonomiczne
Piotr Mieczkowski: Polska w cieniu cyberkolonializmu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: „Szóstka dla premiera”