W świetle krótkiego oświadczenia wiceprezesa SNB postanowienie to ma być realizowane z „największą determinacją" poprzez zakupy „nieograniczonej ilości" walut obcych. W praktyce decyzja ta oznacza, że SNB będzie interweniował na rynku walutowym w przypadku spadku kursu EURCHF poniżej wyznaczonego celu na poziomie 1,20. Należy zwrócić uwagę, że interwencje banków centralnych w celu osłabienia krajowej waluty (w tym przypadku interwencje SNB w celu utrzymania kursu EURCHF na poziomie co najmniej 1,20) są dużo bardziej skuteczne niż interwencje w celu umocnienia krajowej waluty. Wynika to z tego, że po tej stronie rynku bank centralny ma nieograniczoną „amunicję" (emituje po prostu krajowy pieniądz, za który kupuje zagraniczne waluty, zwiększając swoje rezerwy walutowe), podczas gdy w przypadku prób umocnienia krajowej waluty musiałby sprzedawać waluty obce z ograniczonego zasobu rezerw dewizowych. Dlatego przynajmniej w ograniczonym okresie działania SNB będą całkowicie skuteczne.

Nie można jednak zapominać o ryzykach stosowania takiej strategii w dłuższym terminie. Przede wszystkim, zwiększona emisja krajowego pieniądza stwarza ryzyko nasilenia presji inflacyjnej w Szwajcarii. Warto przy tym zauważyć, że w obecnych warunkach osłabienia globalnej koniunktury, tendencji dezinflacyjnych na świecie, presji deflacyjnej w Szwajcarii i ograniczonej akcji kredytowej szwajcarskich banków komercyjnych, ryzyko nadmiernego wzrostu inflacji w tym kraju jest ograniczone, przynajmniej w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy. Dlatego kroki podjęte przez SNB można ocenić jako wiarygodne w horyzoncie co najmniej kilkunastu miesięcy.

Z punktu widzenia Polski decyzja SNB jest pozytywnym czynnikiem. Ustalenie minimalnego kursu EURCHF ogranicza potencjalną skalę osłabienie złotego do franka, nawet jeśli nasza waluta będzie w dalszym ciągu tracić do euro i dolara przy utrzymywaniu się negatywnych nastrojów na światowych rynkach. Mniejsza skala potencjalnego umocnienia franka do złotego to z kolei mniejsze zagrożenie dla sytuacji finansowej gospodarstw domowych i firm, a więc mniejsze zagrożenie dla siły popytu konsumpcyjnego oraz jakości portfela kredytowego polskich banków. W ten sposób maleje znaczenie jednego z kluczowych czynników ryzyka przypisywanych Polsce, w tym funkcjonowaniu polskiego sektora bankowego. Co prawda decyzja SNB poprawia nastawienie do Polski dzięki zmniejszeniu obaw o dalszy ponowny wzrost CHFPLN i jego potencjalnie destrukcyjny wpływ na polską gospodarkę (z tytułu zadłużenia we franku), ale do trwałego odreagowania złotego potrzeba poprawy w fundamentach światowej gospodarki.

Z punktu widzenia możliwego zachowania różnych segmentów światowego rynku finansowego, trzeba podkreślić, że decyzja SNB nie rozwiązuje jednak w najmniejszym stopniu żadnego z poważnych problemów światowej gospodarki (ryzyko recesji w ważnych gospodarkach i obawy o problemy zadłużeniowe w strefie euro). Można raczej wskazać, że decyzja SNB pogarsza sytuację strefy euro, dla której Szwajcaria jest jednym z głównych partnerów handlowych. Dlatego w dłuższej perspektywie, przy ewentualnym ponownym nasileniu awersji do ryzyka, decyzja SNB nie będzie stanowić wsparcia dla ryzykownych aktywów, a jedynie zmienia preferencje inwestorów w zakresie tzw. bezpiecznych przystani. Można się więc spodziewać presji na umocnienie jena (powstaje pytanie, czy Bank Japonii nie postanowi bronić się przed tym podobnie jak SNB – w tym kontekście można mówić, że SNB ożywia globalne „wojny walutowe"), większego zainteresowania dolarem (choć tutaj zaporą mogą być ewentualne działania Fed), złotem oraz obligacjami USA i Niemiec. Wzrosnąć może również zainteresowanie walutami krajów o relatywnie niskim deficycie fiskalnym oraz długu publicznym, tj. dolarem kanadyjskim i australijskim oraz koroną norweską i szwedzką.

Piotr Bujak
Szef zespołu ekonomistów Raiffeisen Banku Polska