Huśtawka nastrojów z pewnym, ale niewielkim opóźnieniem reaguje na medialne doniesienia, a nie analizuje rzeczywistej kondycji rodzin. A doniesień o tym co się dzieje w kraju i w świecie będziemy mieli coraz więcej.
Najpierw ekonomiści podnosili prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego w tym i w przyszłym roku, potem zaczęli je obniżać. Teraz prognozowanie przypomina coraz bardziej grę w ruletkę niż analizowanie tego co dziele się w realnej gospodarce. Bank Światowy przewiduje, że strefa euro przejdzie przyszły rok nieco powyżej granicy recesji z 0,5 proc. wzrostem gospodarczym, a nowe kraje Unii Europejskiej zwolnią, ale będzie to łagodniejsze hamowanie – z 3 proc. w tym roku do 2,1 proc. w przyszłym.
Ma też niezłe ( jak na dzisiejsze czasy ) prognozy dla Polski – 2,9 proc. wzrostu gospodarczego w przyszłym roku. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że strefa euro przetrwa kryzys, Włochy nie okażą się niewypłacalne, Grecy nie wrócą do drachny, a obligacje Francji „uspokoją się" nie tylko z powodu interwencji Europejskiego Banku Centralnego.
I chociaż większość ekonomistów uważa, że spełnienie tych zastrzeżeń ma niewielki procent szansy spełnienia, to jednak każdy dzień przynosi nowe wieści. Te dzisiaj do 13-stej są optymistyczne.