Na razie LPG kosztuje połowę tego co benzyna czy diesel. W dodatku, o ile paliwa płynne szybko ostatnio drożeją, to cena gazu płynnego pozostaje stabilna. Nie ma co się dziwić, że w tej sytuacji coraz więcej kierowców decyduje się na wybór instalacji gazowej, w której montaż wprawdzie trzeba trochę zainwestować, ale wydane pieniądze szybko się zwracają. Pod względem liczby pojazdów spalających LPG Polska jest obecnie w światowej czołówce. Trzy czwarte zużywanego u nas gazu płynnego napędza samochody, podczas gdy średnia europejska to jedna czwarta.

 

Co jakiś czas pojawiają się jednak informacje, że tak korzystna dla LPG relacja cen może się skończyć. Jak powszechnie wiadomo, na ceny paliw składają się u nas głównie podatki. Nasz fiskus na razie toleruje sytuację, w której akcyza na gaz płynny jest kilkakrotnie niższa niż na benzynę i diesla, chociaż zawartość portfeli 2,5 mln kierowców tankujących LPG na pewno stanowi dla niego łakomy kąsek. Zwłaszcza w trudnych czasach europejskiego kryzysu, zmuszającego rządy doszukania dodatkowych dochodów.

Większe niebezpieczeństwo dla właścicieli aut na gaz stanowią jednak eurokraci w Brukseli. Jeżeli przeforsują propozycję, o której głośno było w tym roku, to akcyza na LPG może wzrosnąć nawet czterokrotnie. Na razie dyskusja na ten temat została zawieszona, bo sprzeciw zgłosiło liczne grono krajów mogących stwierdzić, że dla ich budżetów liczy się każdy grosz, a winę i tak zrzuci się na unijne przepisy.