Telewizja TVN oraz platformy cyfrowe n i Cyfra + znalazły się pod jednym dachem. Dość konkurencyjny rynek telewizyjnej oferty satelitarnej stopnieje w ten sposób z trzech do dwóch rywali.
Czy dla klientów to lepiej? Fani piłki nożnej z pewnością nie będą mieli powodów do narzekania, gdy kupując jeden abonament i jeden dekoder będą mogli obejrzeć zarówno Premier League i Primera Division, jak i rozgrywki Ligi Mistrzów. Ale może się okazać, że dla klientów łączących się telewizji będzie to jedyna zaleta.
Dotychczas trzy platformy – Cyfra+, Cyfrowy Polsat i „n" mocno ze sobą rywalizowały, doprowadzając promocje do poziomu, gdy potencjalny nabywca mógł liczyć na kilka miesięcy oglądania telewizji za darmo, nowy telewizor LCD czy konsolę do gier w zamian za dwuletnią umowę. Jeden konkurent mniej to o 33 proc. powodów mniej do zażartej walki cenowej. I jeśli nawet, w co wątpię, ceny abonamentów mogą spaść, to ich realne koszty wzrosną, przez powolne odchodzenie od superatrakcyjnych promocji.
Nie ma co zresztą ukrywać – nie po to wydaje się miliardy(choć przy konstrukcji transakcji między ITI i Canal Plus ustalenie jej rzeczywistej wartości sprawia pewien kłopot), żeby uszczęśliwić klientów. Zdecydowanie ważniejsze jest, by włożone pieniądze zwróciły się po pewnym czasie dzięki skali działalności. A to kolejny argument za tym, by za bardzo nie ciąć cen i nie szaleć z promocjami.