Przyczyną tego skoku inflacyjnego jest jednak „niska baza" cen żywności sprzed roku, w tym banalne zmiany cen truskawek (owoców jagodowych) oraz warzyw.
Czerwiec jest miesiącem, w którym ta grupa owoców jest szczególnie chętnie konsumowana, rośnie więc jej waga w koszyku CPI. Bywały już lata, kiedy ceny „owoców jagodowych" zachowywały się zaskakująco – zależało to od warunków atmosferycznych wpływających na ich wegetację i zbiory. W ubiegłym miesiącu ceny owoców wzrosły aż o 7,5 proc. m/m, do czego przyczyniły się także drogie truskawki. Ten wzrost cen owoców – oprócz drożejącego mięsa - zadecydował w tym roku o dość istotnym jak na czerwiec wzroście cen żywności (0,7 proc. m/m). A jest to miesiąc w którym ceny żywności zwykle się obniżają – także dzięki owocom. Ponieważ w ubiegłym roku ceny żywności w czerwcu spadły, i to szczególnie silnie (-2,0 proc. m/m, choć ceny owoców wzrosły wtedy o 1,6 proc. m/m), roczny wskaźnik cen żywności poszybował w tegorocznym czerwcu mocno w górę. Oprócz owoców przyczyniły się znacząco do tego także warzywa, które rok temu potaniały aż o 14,4 proc. m/m, a w tym roku podrożały o 0,2 proc. m/m. Ponieważ ceny żywności stanowią aż 24,2 proc. polskiego indeksu CPI – ten efekt zdominował czerwcową inflację.
Poza żywnością wyraźniej wzrosły w czerwcu tylko ceny w grupie „rekreacja i kultura" – ale był to w dużym stopniu sezonowy wzrost cen usług turystycznych. Chociaż ceny usług restauracyjnych i hotelarskich wzrosły o 0,4 proc. m/m, był to wzrost tylko minimalnie większy niż w poprzednich miesiącach. I to jest chyba największa niespodzianka cenowego raportu GUS, bo jeśli można było oczekiwać jakiegoś nadzwyczajnego wpływu Euro2012 na ceny, to właśnie w tej kategorii. Przy tym mimo radosnego szturmu kibiców na wszelkiego rodzaju puby, knajpy, restauracje i sklepy z trunkami, ceny napojów alkoholowych w czerwcu ani drgnęły.
Pomimo silnego, ale przejściowego wzrostu ogólnego wskaźnika CPI, rzeczywista presja inflacyjna się nie wzmogła. Wskaźnik inflacji netto (CPI z wyłączeniem cen żywności i energii) prawdopodobnie utrzyma się na niezmienionym w stosunku do maja poziomie 2,3 proc. r/r. Rada Polityki Pieniężnej nie powinna więc się czerwcowym wzrostem CPI w ogóle przejmować. Zwłaszcza, że nie ma presji na wzrost płac, wzrost gospodarczy zwalnia, kryzys w strefie euro daleki jest od rozwiązania, a w związku z pogorszeniem koniunktury w głównych światowych gospodarkach spadły ostatnio także ceny surowców. Większość banków centralnych rozważa obecnie poluzowanie polityki pieniężnej. Nasza RPP może mieć jednak z tym problem - zbyt szybki zwrot jej polityki oznaczałby bowiem przyznanie, że majowa podwyżka stóp była zbyt pochopna.
Paweł Durjasz