Nie możemy tego wykluczyć. W tej branży nie ma nieśmiertelnych.
Nie tak dawno mówiło się o potrzebie zwiększenia bezpieczeństwa klientów biur turystycznych. Zmieniono przepisy, podniesiono gwarancje ubezpieczeniowe. I mimo to skala problemów wcale się nie zmniejszyła.
Bo potrzeba czegoś więcej. Praktyka pokazała, że mamy szereg czynników oddziałujących negatywnie na rynek: klienci nie mają możliwości pełnej ochrony przez skutkami bankructwa biura podróży. Wyjeżdżający nie może nawet ocenić kondycji firmy, z którą wybiera się na wycieczkę. I nie ma mechanizmów wykluczających słabe biura z rynku.
Za to mamy żenujące sytuacje, gdy ludzi, którzy zapłacili za wycieczkę, za granicą wyrzuca się z hoteli, zabiera im bagaże i paszporty.
To skandaliczna sytuacja, bo turyści w rzeczywistości stają się żyrantami firm, z którymi wyjechali. Mamy system, który nie chroni klienta, nie daje mu komfortu, nie zapewnia realizacji jego praw. Unia Europejska wymaga pełnego zabezpieczenia klienta biur podróży, ale my tego nie realizujemy. Do nowych przepisów wpisano jedynie dyrektywę unijną i nie podwiązano do niej stosownych instrumentów finansowych zabezpieczających pieniądze na pokrycie strat.
Czy jest sposób, by ten niekorzystny stan rzeczy naprawić? Do tej pory wszystko kończyło się na zapowiedziach.