Ceny płodów rolnych w dużej mierze uzależnione są od pogody. Tymczasem coraz częściej słyszymy o suszach, powodziach czy gradobiciach, które niszczą rolnikom zbiory. Nie łudźmy się – lepiej nie będzie. Klimatolodzy nie mają wątpliwości, że zjawiska atmosferyczne będą coraz bardziej gwałtowne. Pojawia się zatem pytanie – co zrobić, by żywność nie była tak droga, i jak pomóc rolnikom i firmom spożywczym?

W tym miesiącu Francja, USA i Meksyk zdecydują, czy sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba zwołać konferencję G20, by podjąć decyzje, które złagodzą skutki suszy w USA. W tym kontekście pojawia się magiczne słowo „subsydia". Według niektórych to remedium na problemy gospodarki.

Czy rzeczywiście? Nie trzeba chyba wskazywać, z jakimi absurdami boryka się UE w związku z realizowaną polityką rolną. Premiujemy żywność droższą, co nie sprzyja konkurencji. Wiedzą o tym świetnie chociażby producenci słodyczy, którzy od dłuższego czasu walczą o deregulację rynku cukru. Pomoc dla rolnictwa w bogatych krajach bije w te biedniejsze, które nie są w stanie wytrzymać nierównej konkurencji. Ograniczenia handlu i subsydia mogą jeszcze bardziej wywindować ceny.

Jeszcze słowo o pogodzie. Ryzyko pogodowe można redukować dzięki ubezpieczeniom. Wciąż jednak gros rolników z nich nie korzysta. A szkoda, bo przez to za szkody płacą nie ubezpieczyciele – lecz państwo. Czyli de facto my.