Sądzono wówczas, że wszyscy mogą mieć wszystko. To piękne socjalistyczne marzenie wymagało jednak finansowania, najlepiej na zasadzie transferów od zamożniejszych grup społeczeństwa do biedniejszych.
Klasyk myśli liberalnej, uciekinier z komunistycznych Węgier, filozof i ekonomista Anthony de Jasay określił państwo realizujące takie zasady mianem „państwa przemiałowego" (churning state). Według niego procesy transferowe polegające na opodatkowywaniu jednych i dotowaniu innych dokonują się na drodze intensywnych przetargów politycznych, lobbingu, akcji protestacyjnych itp. W rezultacie grupy o większej sile przetargowej skuteczniej bronią swoich interesów i więcej zyskują, a inne, słabsze – tracą. Po pewnym czasie okazuje się, że podatków nie można podnosić w nieskończoność, a aspiracje konsumpcyjne społeczeństw (zwłaszcza bogatych) rosną szybciej niż dochód narodowy i wydajność pracy.
Jako remedium na tę sytuację pojawia się państwo długobytu, czyli dobrobytu finansowanego długiem publicznym. Nakręca się spirala zadłużenia, którą bardzo trudno jest zatrzymać w warunkach demokracji i stale rosnących aspiracji do dobrobytu, wyraźnie artykułowanych politycznie. Granice tego procesu wyznacza zaufanie rynków finansowych oraz poziom akceptacji inflacji. Obserwując obecną sytuację w strefie euro, możemy się przekonać, jak wyglądają próby uwspólnotowienia długu w ramach jednolitego obszaru monetarnego. Budzą one zrozumiały niepokój w krajach mniej zadłużonych i szybciej się rozwijających.
Prawdziwym wyzwaniem intelektualnym o wielkim znaczeniu praktycznym jest opracowanie scenariusza upadku państwa długobytu i wyłaniania się nowego porządku. Ten proces już się rozpoczął.