Nieznośny ciężar długu

Zastosowane po 2008 r. środki opanowania kryzysu finansowego w Europie nie spełniły w zasadzie oczekiwań, a dług publiczny rośnie pisze ekonomista.

Publikacja: 20.11.2012 02:53

Nieznośny ciężar długu

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Od kilku lat w zasadzie cała Europa, a w szczególności kraje strefy euro zmagają się z kryzysem, którego jedną z istotnych przyczyn jest nadmierne zadłużenie poszczególnych krajów mierzone stosunkiem długu publicznego do PKB (a to jest jednym z podstawowych kryteriów przynależności do strefy euro).

Wielorakie wysiłki idące w kierunku pomocy krajom zmagającym się z nadmiernym zadłużeniem, takimi jak w szczególności Grecja, Portugalia, Irlandia, ale i Włochy oraz Hiszpania, na razie przynoszą mierne efekty, a garb zadłużenia skutecznie hamuje możliwości powstrzymania kurczących się gospodarek oraz recesji w tych krajach.

Nieudane próby naprawy sytuacji

W powyższym kontekście warto spojrzeć na liczby, a w szczególności na projekcje poziomu zadłużenia krajów członkowskich UE w perspektywie do roku 2016, być może bowiem one mogą podpowiedzieć, czy dotychczasowe środki zaradcze skutkują oraz czy sytuacja wymaga bardziej radykalnych kroków, tym bardziej że w samym eurolandzie ścierają się dwie koncepcje walki z kryzysem personifikowane z jednej strony przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel a prezydenta Francji Francois Hollande ze strony drugiej.

Analizując dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego, można wysnuć następujące wnioski:

(a) z docelowo 28 krajów członkowskich (łącznie z Chorwacją) połowa (14) utrzymuje poziom długu publicznego poniżej 60 proc. do PKB;

(b) z 15 członków strefy euro tylko pięć krajów ma dług publiczny na wymaganym poziomie;

(c) największe kraje mają największy dług publiczny (!) zarówno pod względem wielkości absolutnych, jak i w proporcji do PKB;

(d) poziom zadłużenia UE jako całości w perspektywie pięciu lat zmniejsza się bardzo niewiele (z 82,3 do 79,5 proc.);

(e) poziom najbardziej zadłużonych krajów (Grecja, Portugalia, Irlandia, Włochy) nie zmniejsza się, a w niektórych krajach rośnie.

Innymi słowy, można zaryzykować twierdzenie, że zastosowane po 2008 roku środki opanowania kryzysu finansowego w Europie nie spełniły w zasadzie oczekiwań, a dług publiczny rośnie, mimo podejmowanych lub deklarowanych cięć w wydatkach publicznych; co więcej, gospodarki eurolandu i poszczególnych krajów nie otrzymały wystarczających bodźców, aby zahamować spowolnienie lub wręcz recesję.

Utrzymujący się poziom długu publicznego i wzrastające koszty jego obsługi (np. w Polsce w 2013 roku zakłada się koszt obsługi długu na poziomie 45 mld zł) kładą się ogromnym ciężarem na gospodarki krajów członkowskich, niwecząc wiele z podejmowanych prób jej ożywienia.

Warto pamiętać, że wzrost zadłużenia wielu krajów członkowskich UE wymusił kryzys finansowy systemu bankowego i wręcz astronomiczne kwoty wydatkowane przez rządy na jego ratowanie (Francja, Wielka Brytania, Irlandia, Niemcy, Belgia, Holandia, Portugalia, Włochy i Hiszpania).

Przy egoistycznych zachowaniach rynków finansowych i poziomie zadłużenia obsługa obecnego długu publicznego w wielu krajach (np. w Grecji, ale nie tylko) staje się niemożliwa. Przyjmuje się, że przy długu publicznym na poziomie 60 proc. do PKB graniczna stopa procentowa obligacji, jakie rządy są w stanie obsługiwać (płacić), wynosi 7 proc.; każde zwiększenie długu ponad tę kwotę powoduje niemożność obsługi, stopy procentowe bowiem gwałtownie wzrastają z powodu wcześniej wzmiankowanej obawy o możliwości obsługi i kółko się zamyka.

W takiej sytuacji oczekiwanie, że np. Grecja, pomimo istotnej redukcji długu, będzie w stanie na bieżąco regulować swoje zobowiązania, to myślenie życzeniowe, a nie rzeczywistość. Podobnie może być z Hiszpanią i być może (oby nie) innymi krajami i stąd potrzeba wypracowania nowych i innowacyjnych, ale radykalnych rozwiązań nie tyle na poziomie poszczególnych krajów strefy, ile całego eurolandu.

Jak sobie poradzić z zadłużeniem

W przypadku wielu banków w dalszej i bliższej przeszłości ale również w przypadku innych dłużników, w tym państw stosowano z powodzeniem radykalny mechanizm pozwalający z jednej strony na bieżącą obsługę zadłużenia, a z drugiej na jego redukcję pozwalającą mieć uzasadnioną nadzieję na „uzdrowienie" dłużnika i powrót do rentowności.

Ten mechanizm polega na wydzieleniu lub podziale długu na „dobry", który będzie na bieżąco obsługiwany i spłacany, oraz tzw. zły, który zostanie objęty okresowym moratorium spłaty, a odsetki regulowane na podstawie preferencyjnych stawek przy wydłużonym znacznie terminie spłaty (czasami z możliwością wręcz jej umorzenia).

Być może sytuacja w eurolandzie dojrzała do podobnego rozwiązania; dług publiczny do 60 proc. w stosunku do PKB będzie tym „dobrym" długiem na bieżąco obsługiwanym i spłacanym, natomiast długi ponad 60 proc. będą zakwalifikowane jako dług „zły", zostaną zamrożone np. na 1015 lat, a odsetki płacone na preferencyjnym poziomie.

Można w ramach tej kategorii dokonać dalszego podziału, biorąc pod uwagę zdolności poszczególnych krajów do obsługi długu, że kraje o wyższym standingu będą mogły spłacać i obsługiwać tę swoją „złą" część szybciej niż kraje niebędące dzisiaj w stanie w pełni obsługiwać zadłużenia.

Europejski Mechanizm Stabilności dysponujący kwotą 500 mld euro oraz środki Europejskiego Banku Centralnego wydają się wystarczające dla przeprowadzenia takiej operacji i zapewnienia niezbędnych gwarancji.

Tak czy inaczej wszystkie gospodarki otrzymają istotne obniżenie kosztów obsługi zadłużenia, a wraz z nim możliwości powrotu na ścieżkę być może umiarkowanego, ale wzrostu gospodarki, zmniejszania bezrobocia itd. oraz przywracania konkurencyjności ich gospodarek.

Takie teoretyczne rozwiązanie wymaga oczywiście konsensusu przede wszystkim politycznego we wszystkich krajach, wprowadzenia skoordynowanej polityki fiskalnej, twardego reżimu niepozwalającego na przekraczanie 60 proc. progu zadłużenia, obniżenia presji na utrzymanie lub zwiększanie wydatków socjalnych oraz last but not least przekonania banków do proponowanych rozwiązań. Przy odpowiedniej woli politycznej dopracowanie „technicznych" szczegółów restrukturyzacji długów eurolandu nie powinno nastręczać zbyt wielu trudności.

Otwartą kwestią pozostaje oczywiście sytuacja krajów członków UE niebędących w strefie euro; być może włączenie ich gospodarek do proponowanego mechanizmu oddłużenia będzie możliwe, ale naturalnie pod warunkiem zaakceptowania nowego reżimu fiskalnego i konieczności poddania kontroli UE budżetów (czytaj: przede wszystkim wydatków narodowych). Korzyści takiej ścisłej współpracy przewyższają z pewnością wątpliwy zresztą uszczerbek na suwerenności.

W odniesieniu do systemu bankowego rządy poszczególnych krajów mają sporo narzędzi do przekonania ich do swoich propozycji, tak z racji wcześniejszego programu ratunkowego, jak i tym bardziej tego, że w ich bilansach będzie można dokonać stosownych dostosowań zapisów księgowych wspólnie uzgodnionych o różnych kategoriach i klasach aktywów, a wraz z nimi odpowiednich korekt w wymogach kapitałowych. W tym kontekście powrót do zasad ustawy Glass Seagal, czyli oddzielenia bankowości inwestycyjnej od bankowości komer-cyjnej, jest nawet bardziej uzasadnione.

Okazja do wsparcia gospodarki

Przy ogromnej nadwyżce kapitałów, w szczególności dedykowanej tzw. gospodarce wirtualnej, ewentualne jej straty w wyniku wdrożenia omawianych rozwiązań w średniej perspektywie czasowej pięciusiedmiu lat zostaną praktycznie niezauważalne. Z kolei „realna" gospodarka otrzyma silny i pozytywny bodziec lub impuls rozwojowy, „zaoszczędzone" wydatki na obsłudze długu powinny być bowiem skierowane przede wszystkim do gospodarki, a nie posłużyć bankom do utrzymywania płynności poprzez deponowanie wolnych środków (pochodzących np. z EBC) w swoich bankach centralnych.

Pytaniem zasadniczym oczywiście pozostaje, czy „wielcy" w polityce europejskiej mają dość determinacji, aby zaaplikować radykalne rozwiązania, których owoce będzie się zbierać nie w tej kadencji wyborczej!

Autor jest członkiem Polskiej Rady Biznesu, ekonomistą i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych

Od kilku lat w zasadzie cała Europa, a w szczególności kraje strefy euro zmagają się z kryzysem, którego jedną z istotnych przyczyn jest nadmierne zadłużenie poszczególnych krajów mierzone stosunkiem długu publicznego do PKB (a to jest jednym z podstawowych kryteriów przynależności do strefy euro).

Wielorakie wysiłki idące w kierunku pomocy krajom zmagającym się z nadmiernym zadłużeniem, takimi jak w szczególności Grecja, Portugalia, Irlandia, ale i Włochy oraz Hiszpania, na razie przynoszą mierne efekty, a garb zadłużenia skutecznie hamuje możliwości powstrzymania kurczących się gospodarek oraz recesji w tych krajach.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację