Prezes NBP na konferencji prasowej po grudniowym posiedzeniu nie pozostawił wątpliwości, że większość członków RPP preferuje stopniowe redukcje stóp.
W ciągu dwóch ostatnich lat inflacja utrzymywała się systematycznie wyraźnie powyżej celu inflacyjnego, głównie z powodu wzrostu trudnych do prognozowania cen żywności i paliw. Dlatego część członków RPP wydaje się być sceptyczna, co do listopadowej projekcji inflacyjnej NBP, pokazującej zejście inflacji wyraźnie poniżej celu inflacyjnego w 2014 r. Prezes Belka potwierdził, że Rada bardzo dużą wagę przywiązuje do utrzymania realnie dodatnich stóp procentowych, by wspierać oszczędności. Obniżając stopy procentowe małymi krokami i dając sobie w ten sposób czas na analizę bieżących danych, RPP chce minimalizować ryzyko, że stopy procentowe spadną zbyt nisko.
Ostrożność Rady wydaje się jednak nadmierna. Rada może nie doceniać skali spadku inflacji jaki - moim zdaniem - dokona się w najbliższych miesiącach. Jeśli indeks CPI już w styczniu spadnie poniżej 2,5% r/r, a w kwietniu zejdzie nawet poniżej 2% r/r – co jest prawdopodobne - to pomimo grudniowej obniżki, realna stopa referencyjna NBP wzrośnie już na przełomie roku do około 2%. W warunkach silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego i zacieśnienia polityki fiskalnej to poziom bardzo wysoki. Restrykcyjność polityki pieniężnej zamiast zmaleć, może gwałtownie wzrosnąć (zakładając stabilność kursu złotego).
Innym powodem ostrożności Rady jest obawa, że cięcia stóp przekraczające jednorazowo 25 pkt. bazowych mogą być odbierane jako sygnał nadzwyczajnej sytuacji w polskiej gospodarce. Trzymając się ścieżki małych obniżek Rada komunikuje, że nie obawia się recesji i - w przeciwieństwie do EBC, Fed czy Banku Anglii – prowadzi klasyczną, nudną politykę pieniężną nie będąc zmuszona do podejmowania ekstraordynaryjnych działań.
Moim zdaniem RPP spóźniła się jednak z luzowaniem polityki przeceniając odporność polskiej gospodarki na europejski kryzys. Zaczęła obniżać stopy małymi krokami w momencie, kiedy spadek popytu krajowego był już zaawansowany. Dotychczasowe dwa, 25-cio punktowe cięcia to za mało, by znacząco wesprzeć wzrost gospodarczy i uciąć „nadmierne, niezdrowe zainteresowanie polskimi papierami", jak to określił M. Belka na konferencji prasowej. Przeciwnie - Rada wydaje się reagować na razie dokładnie tak, jak oczekuje „rynek" wyceniając obniżkę podstawowej stopy NBP nawet do 3,25%-3%. Wydaje się dominować bowiem przekonanie, że niechętna dziś głębokim obniżkom RPP - reagująca dotąd z opóźnieniem na procesy gospodarcze zamiast je wyprzedzać – będzie musiała prędzej czy później „ugiąć się" pod presją spowolnienia gospodarczego i obniżającej się inflacji. Oczekiwania na obniżki stóp procentowych pozostaną więc najprawdopodobniej czynnikiem wspierającym popyt na polskie obligacje w najbliższych miesiącach. Chyba, że pojawią się sygnały zapowiadające zauważalne przyspieszenie wzrostu gospodarczego w strefie euro i w Polsce. Na razie zanosi się jednak, że tempo wzrostu PKB w Polsce w I półroczu 2013 r. będzie słabe (może być zbliżone do 0,5% r/r), i mimo przyspieszenia w kolejnych kwartałach – pozostanie niższe od potencjalnego.