Trzeba obniżyć koszty pracy

Przesunięcie ciężaru opodatkowania z dochodów z pracy w stronę konsumpcji prowadzi do znaczącego skoku dynamiki zatrudnienia, poprawy konkurencyjności i przyspieszenia tempa rozwoju gospodarki – piszą ekonomiści.

Publikacja: 18.12.2012 01:23

Red

Renomowane instytucje międzynarodowe (m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, MFW; Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, OECD; Komisja Europejska; KE) coraz częściej zalecają obniżenie pozapłacowych kosztów pracy, zwłaszcza dla osób o niskich dochodach, finansowane likwidacją licznych ulg w podatku VAT. Tego typu zmianę w strukturze opodatkowania określa się jako dewaluację fiskalną, gdyż poprawia ona cenową konkurencyjność eksportu w niemal taki sam sposób jak dewaluacja własnej waluty.

Taka reforma może być atrakcyjna nie tylko w krajach posługujących się wspólną walutą (np. w strefie euro), ale także w Polsce, która ma płynny kurs walutowy. Mimo relatywnie dużego rynku wewnętrznego tempo rozwoju naszej gospodarki zależy przecież silnie od wielkości sprzedaży eksportowej polskich producentów.

Gdyby nie dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą, nie bylibyśmy zieloną wyspą. Odnotowalibyśmy recesję nie tylko w 2009 r., ale prawdopodobnie także w tym roku. Warto naszkicować główne założenia takiej reformy podatkowej w Polsce i ocenić jej potencjalne efekty.

Rozwiązanie prorozwojowe

Zacznijmy naszą analizę od tego, co wiemy na podstawie istniejących badań o wpływie różnego typu podatków na tempo wzrostu gospodarki.

Po pierwsze, pozapłacowe koszty pracy, czyli podatek od dochodów z pracy (PIT) i obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, hamują długofalowe tempo wzrostu gospodarki bardziej niż opodatkowanie konsumpcji. Szacuje się, że w krajach OECD spadek klina podatkowego o 10 pkt proc. skutkuje przeciętnie obniżeniem stopy bezrobocia o 2,8 pkt proc. i jednocześnie wzrostem stopy zatrudnienia, czyli udziału pracujących wśród osób w wieku produkcyjnym, o 3,7 pkt proc. Relatywnie większy wzrost zatrudnienia wynika z tego, że niski klin podatkowy zwiększa zatrudnienie wśród osób, które wcześniej były bierne zawodowo.

Zmniejszenie opodatkowania dochodów z pracy powinno koncentrować się na osobach o niskich dochodach

Po drugie, pozapłacowe koszty pracy są bardziej szkodliwe dla wzrostu gospodarki niż podatki od zysku przedsiębiorstw. W niedawno opublikowanej analizie MFW oszacowano, że obniżenie udziału podatku PIT i obowiązkowych składek na ubezpieczenie społeczne w całkowitych dochodach podatkowych o 1 pkt proc., rekompensowane wyższym opodatkowaniem konsumpcji, skutkuje przyspieszeniem rocznego tempa wzrostu gospodarki przeciętnie o ok. 0,1 pkt proc.

Przesunięcie opodatkowania z dochodów z pracy na konsumpcję rozważa ostatnio prezydent Francji. W sławnym raporcie przygotowanym na jego zlecenie przez Louisa Gallois, byłego szefa koncernu EADS, postuluje się zmniejszenie pozapłacowych kosztów pracy o 30 mld euro (tj. ok. 1,5 proc. PKB).  Aby jednak nie powiększyło to deficytu finansów publicznych, spadkowi klina podatkowego ma towarzyszyć obniżenie wydatków publicznych oraz zwiększenie podatków pośrednich, głównie VAT.

Większość redukcji pozapłacowych kosztów pracy (20 mld euro) miałaby dotyczyć podatków płaconych bezpośrednio przez pracodawców, z kolei mniejsza część (10 mld euro) – podatków zmniejszających płace netto pracowników. Co ważne, te cięcia miałyby być skoncentrowane na pracownikach zarabiających nieco poniżej dwukrotności średniego wynagrodzenia w gospodarce. Chodzi o to, aby obniżyć koszty zatrudniania przede wszystkim osób o niskich lub przeciętnych kwalifikacjach zawodowych, również wzmocnić ich bodźce do podejmowania zatrudnienia. Taki kształt reformy ma silne uzasadnienie w wynikach badań, które pokazują, że obniżenie opodatkowania dochodów z pracy zmniejsza bezrobocie, szczególnie osób o niskiej wydajności pracy.

Dzięki niższym kosztom pracy Francja miałaby odzyskać konkurencyjność swojego eksportu, szczególnie w porównaniu z Niemcami, które od wprowadzenia euro zostawiły Francję daleko w tyle. Od 2000 r. eksport Francji wzrósł o 20 proc., a Niemiec o ponad 80 proc. W ubiegłym roku deficyt handlowy Francji wyniósł 3,5 proc. PKB, z kolei Niemcy odnotowały nadwyżkę na poziomie 6 proc. PKB.

Jedną z głównych przyczyn tak słabych wyników francuskich firm jest nadmierny wzrost kosztów pracy w porównaniu z osiąganą poprawą wydajności pracy. Od 2000 r. tzw. jednostkowe koszty pracy, czyli koszty pracy przypadające na jednostkę wytworzonego produktu, wzrosły we Francji o blisko 30 proc., podczas gdy w Niemczech o 8 proc.

Propozycje reformy w Polsce

Podobnie jak w przypadku Francji zmniejszenie opodatkowania dochodów z pracy w Polsce powinno koncentrować się na osobach o niskiej wydajności pracy i tym samym o niskich dochodach.

Po pierwsze, skutkiem rozważanej reformy musi być wzrost popytu na pracę. Można to osiągnąć poprzez całkowitą likwidację składki rentowej w części płaconej przez pracodawców. Ta składka to klasyczny podatek, bo wysokość rent nie zależy od wysokości wpłaconych składek rentowych.

Po wprowadzeniu proponowanych zmian świadczenia rentowe byłyby finansowane ze składki rentowej potrącanej z płacy brutto pracownika oraz z podatków ogólnych (np. z VAT). Choć ta reforma zmniejszyłaby wpływy do ZUS, to jednak równolegle obniżyłaby także koszty pracy osób zatrudnionych w sektorze publicznym (poza służbami mundurowymi i sędziami) oraz zwiększyła dochody z podatku CIT. Łączny spadek dochodów podatkowych z tego tytułu można szacować na ok. 18 mld zł.

Po drugie, analizowana reforma powinna wzmacniać bodźce osób o niskich dochodach do podejmowania legalnej pracy. Można to osiągnąć dzięki znaczącemu podniesieniu zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu.

Dzisiaj osoby otrzymujące wynagrodzenie minimalne płacą rocznie ok. 800 zł podatku dochodowego. Dzięki podwyższeniu kosztów uzyskania przychodu z obecnych 1335 zł do niemal 6500 zł osoby te przestałyby w ogóle płacić podatek dochodowy, co zwiększyłoby opłacalność legalnego zatrudnienia.

Łączny spadek dochodów państwa z tego tytułu wyniósłby dodatkowe ok. 14 mld zł.

Likwidacja składki rentowej od strony pracodawcy i pięciokrotne podniesienie zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu sprawią, że pracownicy zarabiający płacę minimalną otrzymają co miesiąc o 75 zł więcej na rękę, przy jednoczesnym spadku kosztów po stronie pracodawcy o ponad 100 zł (redukcja klina podatkowego o 7,7 pkt proc.).

W przypadku osób otrzymujących średnie wynagrodzenie wzrost płacy netto będzie identyczny (75 zł miesięcznie), natomiast koszty po stronie pracodawcy zmniejszą się o 241 zł (spadek klina o podatkowego o 5,2 pkt proc.).

Jak uzupełnić wpływy do budżetu

Aby ta reforma była neutralna dla sektora finansów publicznych, proponujemy pokrycie powstałego ubytku dochodów (ok. 32 mld zł, tj. 2 proc. PKB) przez likwidację obniżonych stawek VAT oraz podniesienie podatków od nieruchomości.

W wyniku likwidacji preferencyjnych stawek VAT dochody budżetu centralnego mogłyby wzrosnąć o ponad 40 mld zł rocznie, z kolei dzięki zwiększeniu podatków od nieruchomości dochody samorządów mogłyby wzrosnąć o ok. 5 mld zł.

Te dodatkowe wpływy pokryłyby ubytek dochodów z tytułu obniżki PIT i składki rentowej, również wystarczyłyby  na sfinansowanie automatycznej waloryzacji rent i emerytur.

Wzrost obciążeń VAT zapewne podbiłby nieco inflację, a w efekcie zwiększyłby skalę tej waloryzacji, która bezpośrednio zależy od tempa zmian cen. Dodatkowe wpływy VAT pozwoliłyby także na wsparcie tych gospodarstw domowych, które najsilniej odczułyby likwidację preferencyjnych stawek VAT (np. rodziny o niskich dochodach z dziećmi).

Dzięki zmniejszeniu kosztów pracy ponoszonych przez pracodawców oraz wzmocnieniu bodźców osób obecnie niepracujących do podejmowania legalnego zatrudnienia można oczekiwać znaczącego wzrostu liczby pracujących. W wyniku obniżenia całkowitych kosztów pracy należy również spodziewać się wzrostu inwestycji.

Na podstawie szacunków MFW można wnioskować, że opisywana zmiana struktury opodatkowania mogłaby podnieść średnie tempo wzrostu naszej gospodarki nawet o 1 pkt proc. Szkoda byłoby nie wykorzystać takiej szansy.

Aleksander Łaszek jest ekonomistą fundacji FOR

Wiktor Wojciechowski jest głównym ekonomistą Invest-Banku

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację