Renomowane instytucje międzynarodowe (m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, MFW; Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, OECD; Komisja Europejska; KE) coraz częściej zalecają obniżenie pozapłacowych kosztów pracy, zwłaszcza dla osób o niskich dochodach, finansowane likwidacją licznych ulg w podatku VAT. Tego typu zmianę w strukturze opodatkowania określa się jako dewaluację fiskalną, gdyż poprawia ona cenową konkurencyjność eksportu w niemal taki sam sposób jak dewaluacja własnej waluty.
Taka reforma może być atrakcyjna nie tylko w krajach posługujących się wspólną walutą (np. w strefie euro), ale także w Polsce, która ma płynny kurs walutowy. Mimo relatywnie dużego rynku wewnętrznego tempo rozwoju naszej gospodarki zależy przecież silnie od wielkości sprzedaży eksportowej polskich producentów.
Gdyby nie dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą, nie bylibyśmy zieloną wyspą. Odnotowalibyśmy recesję nie tylko w 2009 r., ale prawdopodobnie także w tym roku. Warto naszkicować główne założenia takiej reformy podatkowej w Polsce i ocenić jej potencjalne efekty.
Rozwiązanie prorozwojowe
Zacznijmy naszą analizę od tego, co wiemy na podstawie istniejących badań o wpływie różnego typu podatków na tempo wzrostu gospodarki.
Po pierwsze, pozapłacowe koszty pracy, czyli podatek od dochodów z pracy (PIT) i obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, hamują długofalowe tempo wzrostu gospodarki bardziej niż opodatkowanie konsumpcji. Szacuje się, że w krajach OECD spadek klina podatkowego o 10 pkt proc. skutkuje przeciętnie obniżeniem stopy bezrobocia o 2,8 pkt proc. i jednocześnie wzrostem stopy zatrudnienia, czyli udziału pracujących wśród osób w wieku produkcyjnym, o 3,7 pkt proc. Relatywnie większy wzrost zatrudnienia wynika z tego, że niski klin podatkowy zwiększa zatrudnienie wśród osób, które wcześniej były bierne zawodowo.