W świecie statystyk

Lubię europejskie statystyki publikowane przez Eurostat. Pozwalają popatrzeć na nasze dane statystyczne z pewnym dystansem, a przy okazji dają możliwość szukania analogii.

Publikacja: 24.02.2013 23:36

Eurobiurokracja produkuje tony danych statystycznych. Czasami są one bardzo szczegółowe. Czasami są w nich dziury. Czasami pojawiają się ze sporym opóźnieniem w stosunku do okresu, jaki obejmują. Ale nawet wtedy są bardzo ciekawe i moim zdaniem przydatne także inwestorom giełdowym. Zwłaszcza tym, którzy mają dłuższy horyzont inwestycyjny.

W końcu stycznia Eurostat po raz pierwszy w historii opublikował dane dotyczące procentowych zmian cen mieszkań w Europie. Z krajów pozaunijnych dostępne są dane m.in. z mocno doświadczonej przez pierwszą fazę kryzysu Islandii.

Dane kończą się na III kwartale 2012 roku, a więc są dość aktualne. W przypadku niektórych krajów zaczynały się w I kwartale 2006 roku. Dzięki tym informacjom jak na dłoni widać, jak narastała bańka spekulacyjna na europejskim rynki mieszkaniowym oraz jak kryzys gospodarczy w Europie odbija się na cenach mieszkań i jak przebiegały ich zmiany.

Nietrudno zgadnąć, że najsilniejsze spadki cen miały miejsce w krajach najbardziej dotkniętych kryzysem, czyli w Irlandii, Hiszpanii, a także na Litwie, Łotwie i w Estonii oraz w Rumunii i Bułgarii. Ciekawsza jest sama analiza zmian. Otóż wynika z niej jasno, że w tych krajach, które już – przynajmniej w ujęciu makro – otrząsnęły się z kryzysu i weszły na ścieżkę wzrostu, spadki cen mieszkań były gwałtowne, ale w sumie krótkotrwałe. Skończyły się w 2010 roku. Tak było w Islandii i w krajach nadbałtyckich.

W Irlandii, gdzie mieszkaniowa bańka spekulacyjna przed kryzysem była napompowana do granic wytrzymałości, ceny mieszkań cały czas spadają i są o połowę niższe niż w końcu 2007 roku. Ciekawe jest też to, że w Hiszpanii spadek cen mieszkań dopiero w 2012 roku przyspieszył. Wcześniej ceny zjeżdżały po kilka procent rocznie.

Niestety, dane Eurostatu nie obejmują Polski. Pojawia się jedynie informacja, że europejski urząd statystyczny ma dane począwszy od I kwartału 2011 roku oraz że są one poufne. Trochę szkoda, bo korzystając z jednolitych danych, można byłoby próbować znaleźć analogię między Polską a innymi krajami. W tej sytuacji możemy to próbować zrobić tylko pośrednio: korzystając z informacji publikowanych przez Centrum Analiz i Monitorowania Rynku Obrotu Nieruchomościami. Z takiego porównania – na moje oko – wynika, że podążamy śladem Hiszpanii. Jeśli mam rację, to na długoterminowy zakup notowanych w Warszawie akcji firm deweloperskich jest jeszcze za wcześnie.

Autor jest publicystą ekonomicznym

Eurobiurokracja produkuje tony danych statystycznych. Czasami są one bardzo szczegółowe. Czasami są w nich dziury. Czasami pojawiają się ze sporym opóźnieniem w stosunku do okresu, jaki obejmują. Ale nawet wtedy są bardzo ciekawe i moim zdaniem przydatne także inwestorom giełdowym. Zwłaszcza tym, którzy mają dłuższy horyzont inwestycyjny.

W końcu stycznia Eurostat po raz pierwszy w historii opublikował dane dotyczące procentowych zmian cen mieszkań w Europie. Z krajów pozaunijnych dostępne są dane m.in. z mocno doświadczonej przez pierwszą fazę kryzysu Islandii.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację