Certyfikaty Odwrotnie Zamiennie w Raiffeisen Bank Polska

Wydaje się, że winne zapaści gospodarczej kontynentu jest obsesyjne skoncentrowanie się na redukcji długu publicznego – pisze prezes Polskiego Banku Przedsiębiorczości.

Publikacja: 19.06.2013 00:09

Certyfikaty Odwrotnie Zamiennie w Raiffeisen Bank Polska

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Na szczycie gospodarczym w Waszyngtonie w dyskusjach nad perspektywami światowej ekonomii nastroje stają się coraz bardziej optymistyczne. Jest jednak jeden wyjątek, bardzo dla nas bolesny: Europa.

W 2012 r. PKB świata wzrósł przeciętnie o 3,2 proc. wobec spadku w strefie Euro o 0,6 proc. Perspektywy na rok obecny również nie są dla Europy różowe (kolejny spadek PKB o 0,3 proc. wobec tempa wzrostu świata o 3,3 proc.). Co takiego dzieje się na Starym Kontynencie, skoro tracimy kontakt z gospodarką światową?

Wsłuchując się w wypowiedzi czołowych europejskich polityków gospodarczych, można odnieść wrażenie, że problem leży bardziej w błędnej diagnozie sytuacji: w swego rodzaju kontraproduktywnej koncentracji na obszarze, który jest raczej symptomem, a nie przyczyną kryzysu. Mam na myśli dług publiczny.

Tezę, że sytuacja gospodarcza Niemiec jest w tej chwili bardzo dobra, ponieważ dług publiczny tego kraju jest relatywnie mniejszy niż w innych państwach europejskich, należy schować między bajki. Zadłużenie państwa niemieckiego było bowiem w momencie wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. o połowę wyższe niż w Hiszpanii, dystans do Irlandii był jeszcze większy. Europejscy technokraci i politycy gospodarczy uparcie twierdzą, że redukcja wydatków publicznych krajów strefy euro wzmocniła wspólną walutę i fundamenty solidnego i trwałego wzrostu gospodarczego, spadają deficyty na rachunku obrotów bieżących południowej flanki strefy euro, która też powoli, ale sukcesywnie odzyskuje konkurencyjność.

Wobec rekordowego bezrobocia ze stałą tendencją wzrostową twierdzenie to graniczy z absurdem (w niektórych krajach stopa bezrobocia znajduje się na poziomie najwyższym od 80 lat!). W opinii europejskich decydentów problem bezrobocia albo w ogóle się nie pojawia, albo jest pewną nieuniknioną konsekwencją procesu dostosowawczego rzekomo bezalternatywnej polityki.

Oszczędności – korkociąg recesji

Jeśli porównamy efekty walki z kryzysem finansowym innych dużych obszarów gospodarczych (USA, Japonia i strefa euro), okazuje się, że sytuacja w Europie jest zdecydowanie najgorsza. Pomimo że na początku kryzysu nie widać było szczególnie dużej nierównowagi w obrotach handlowych Europy z resztą świata, stan europejskich finansów publicznych również nie był specjalnie niepokojący, sytuacja i perspektywy strefy euro są nieporównanie gorsze. Wydaje się, że winne tego stanu rzeczy jest obsesyjne skoncentrowanie się Europy na redukcji długu publicznego.

Zbyt wysokie długi są oczywistym problemem, ale one nie sprowadzają się li tylko do długu publicznego. Wprost przeciwnie, czasem wzrost długu publicznego może okazać się złem koniecznym.

Ma to miejsce wówczas, gdy przedsiębiorstwa, gospodarstwa domowe i banki dojdą do przekonania, że są za bardzo zadłużone i próbują poprzez zwiększone oszczędności zredukować zaciągnięte zobowiązania. Jeśli w tym samym czasie podobny cel próbuje osiągnąć też państwo, nie ma nagle nikogo, kto byłby w stanie efektywnie zagospodarować zwiększone oszczędności i wykorzystać wolną przestrzeń do działalności propopytowej. Wszyscy nagle próbują oszczędzać, ale nikomu się to nie udaje, ponieważ załamuje się ogólny popyt i tym samym spadają przychody. W efekcie nieadekwatna polityka gospodarcza kreuje zjawisko negatywnego „korkociągu", który wpędza w recesję większą część krajów strefy euro. Zjawisko to obserwujemy od co najmniej trzech lat bez większych refleksji po stronie politycznych decydentów.

Jedynym teoretycznie możliwym rozwiązaniem mogłaby być zmiana reguł wymiany handlowej w obrębie strefy euro. W tym przypadku silne gospodarczo kraje, jak np. Niemcy, musiałyby być gotowe zmniejszyć swoje należności od zagranicy. Mogłoby się to dokonać przykładowo poprzez restrukturyzację tych należności bądź istotną redukcję nadwyżki eksportowej Niemiec wobec słabszych krajów południa Europy. Wówczas np. hiszpańskie gospodarstwa domowe, jak również przedsiębiorstwa (w następstwie także banki i rząd) mogłyby zredukować swoje zadłużenie. Nikt się jednak nie spodziewa, że Niemcy mogliby się na taki ruch zgodzić.

Lekarstwo gorzkie i nieskuteczne

Oszczędzanie i konsolidacja finansów publicznych nie mogą być celem samym w sobie. Tylko to, że lekarstwo źle smakuje, a leczenie boli, nie oznacza jeszcze, że pacjent wyzdrowieje (mimo że firmy farmaceutyczne często nadają lekarstwom zły smak, żeby pacjent uwierzył podświadomie w ich działanie lecznicze). Problemy strefy euro są jednak zbyt poważne, by można je trwale rozwiązać li tylko poprzez ślepą dawkę najsurowszych leków.

Jaki zatem powinien być zestaw lekarstw? Przede wszystkim konieczna jest uczciwa diagnoza choroby. Europa przeżywa obecnie skutki pęknięcia kredytowego balonu spekulacyjnego, którego kryzys finansów publicznych stanowił tylko niewielką część. Największa część długów została wygenerowana przez banki, gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Gigantyczny wzrost długu publicznego jest symptomem pęknięcia tego balonu.

Co więc należałoby zrobić? Przede wszystkim nie pogłębiać kryzysu poprzez dalszą twardą konsolidację finansów publicznych jako reakcję na ostro spadające wpływy podatkowe. Nadmierne zadłużenie powinno być zdiagnozowane i usunięte zarówno na poziomie państw strefy euro, jak i w ekscesywnie zlewarowanych bankach.

Trzeba odrzucić dogmaty

Przy tym należałoby odrzucić kilka dogmatów, które utrudniają skuteczną walkę z kryzysem, podobnie jak zrobili to Amerykanie. Do tych dogmatów należy m.in. zakaz bezpośredniej sanacji banków przez Europejski Bank Centralny. Kraje południa Europy nie mają na to pieniędzy.

Amerykański Fed po kryzysie 2008 r. szybko uzdrowił swój system bankowy, odkupując od banków toksyczne papiery po rozsądnej cenie. W międzyczasie te pieniądze nie tylko szybko zostały zwrócone, ale Fed nieźle jeszcze zarobił na odsetkach.

EBC nie jest w stanie podjąć takiej decyzji, gdyż przedstawiciele poszczególnych krajów członkowskich w radzie banku sprzeciwiają się nierównomiernemu traktowaniu banków pochodzących z różnych krajów, co powoduje, że wszyscy są przegrani, a unia walutowa dryfuje w kierunku samounicestwienia. Ponadto Niemcy muszą zdać sobie sprawę z faktu, że przyszłość wspólnej waluty zależy przede wszystkim od ich stanowiska i ustępstw.

Niemcy muszą zdać sobie sprawę z faktu, że przyszłość wspólnej waluty zależy przede wszystkim od ich stanowiska i ustępstw

Niemcy powinny istotnie zmniejszyć swoją nadwyżkę obrotów handlowych z krajami południowej Europy. W przeciwnym przypadku kraje te nie będą miały z czego spłacić swoich długów, co wynika z podstawowych zasad księgowości.

J. Frenkel, szef JP Morgan Chase, zwrócił w Waszyngtonie uwagę na brak istotnych reform strukturalnych w Europie, a przede wszystkim konieczność ograniczenia wydatków socjalnych, co przy wyjątkowo niekorzystnych prognozach demograficznych Starego Kontynentu powoduje, że gospodarka europejska nie jest odpowiednio elastyczna, przez co skuteczność instrumentów polityki fiskalnej i monetarnej jest bardzo ograniczona (np. polityka negatywnych stóp procentowych w długim okresie, jak to się dzieje obecnie, jest nie do utrzymania). Trudno się z takim stanowiskiem nie zgodzić.

Jeśli Europa nie poradzi sobie szybko z rozwiązaniem tego fundamentalnego problemu, do takiej unii walutowej z pewnością z naszej polskiej perspektywy nie musimy się spieszyć.

Produkty strukturyzowane

Akcje w rozliczeniu inwestycji

Do 25 czerwca Dom Maklerski Raiffeisen Bank Polska prowadzi subskrypcję półtorarocznych Certyfikatów Odwrotnie Zamiennych na akcje PKO BP i Certyfikatów Odwrotnie Zamiennych na akcje KGHM Polska Miedź emitowanych przez Raiffeisen Centrobank AG. Wyniki produktów będą zależały od zachowania się kursów akcji poszczególnych spółek. Bez względu na notowania akcji w czasie trwania inwestycji w dniu jej rozliczenia klienci otrzymają kupon w wysokości odpowiednio 12,5 proc. (COZ na akcje PKO BP) bądź 16,5 proc. (COZ na akcje KGHM). Jeśli końcowa wartość kursu akcji będzie na poziomie wyższym niż kurs początkowy, inwestor otrzyma również zwrot 100 proc. ceny nominalnej certyfikatu. Jeżeli jednak na koniec inwestycji (w dniu 22 grudnia 2014 r.) kurs akcji będzie na poziomie równym bądź niższym od początkowego, wtedy produkt zakończy się w nietypowy sposób. W takim przypadku inwestorzy otrzymają bowiem z góry określoną liczbę akcji spółki będącej instrumentem bazowym certyfikatu. Ich liczba będzie zależała od współczynnika konwersji zdefiniowanego w dniu pierwszej wyceny. Dlaczego wysokość kuponów różni się w zależności od wybranej spółki? – Różnica w kuponie między certyfikatem na PKO BP a KGHM wynika z większej premii za ryzyko, która w ocenie emitenta powinna być wyższa w przypadku KGHM. Jednak, przed dokonaniem wyboru, każdy z potencjalnych inwestorów powinien dokonać samodzielnie oceny ryzyka inwestycyjnego – tłumaczy Łukasz Kiełboń z Departamentu Bankowości Prywatnej Friedrich Wilhelm Raiffeisen. Wartość nominalna jednego certyfikatu i jego cena emisyjna to 1 tys. zł, a opłata subskrypcyjna to 10 zł. Minimalna kwota inwestycji wynosi 50 tys. zł. Emitent zamierza również umożliwić dopuszczenie certyfikatów do obrotów na warszawskiej giełdzie.

—b.m.

Na szczycie gospodarczym w Waszyngtonie w dyskusjach nad perspektywami światowej ekonomii nastroje stają się coraz bardziej optymistyczne. Jest jednak jeden wyjątek, bardzo dla nas bolesny: Europa.

W 2012 r. PKB świata wzrósł przeciętnie o 3,2 proc. wobec spadku w strefie Euro o 0,6 proc. Perspektywy na rok obecny również nie są dla Europy różowe (kolejny spadek PKB o 0,3 proc. wobec tempa wzrostu świata o 3,3 proc.). Co takiego dzieje się na Starym Kontynencie, skoro tracimy kontakt z gospodarką światową?

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację