Morawski: Lotnisko czy park

Powszechnie uważa się, że lepiej zbudować autostradę i lotnisko niż ścieżkę rowerową lub park. Ale to nie zawsze musi być prawda.

Publikacja: 27.07.2013 15:02

Morawski: Lotnisko czy park

Foto: ROL

Sprawa lotniska w Modlinie, nad którym zawisło jakieś fatum niepozwalające mu „wystartować", w naturalny sposób wzbudza pytanie o sensowność i produktywność inwestycji publicznych. Wkrótce czeka nas kolejna fala inwestycji finansowanych z pieniędzy z Unii Europejskiej, a mam wrażenie, że brakuje nam bilansu zysków i marnotrawstwa z poprzedniej fali.

Ja naturalnie takiego bilansu w tym miejscu nie stworzę, ale chciałbym zastanowić się na pewnym dogmatem, który towarzyszy wielkiej fali inwestycyjnej. A mianowicie, chodzi o przekonanie, że najbardziej produktywnym przeznaczeniem funduszy europejskich są duże projekty infrastrukturalne, jak autostrady, lotniska i koleje, a największe marnotrawstwo wiąże się z lokalnymi inwestycjami w ścieżki rowerowe, baseny, parki, czy muzea. Czasami może być dokładnie odwrotnie.

W Polsce, gdzie sieć transportowa jest bardzo słabo rozwinięta, inwestycje w drogi mogą mieć wysoką produktywność. Prowadzą one bowiem do wzrostu produktywności sektora prywatnego i tym samym całej gospodarki. Jeżeli krańcowa produktywność inwestycji publicznych jest wyższa niż krańcowa stopa podatkowa konieczna do ich sfinansowania, wówczas inwestycje takie są pożądane ze społecznego punktu widzenia. I dość powszechnie uważa się, że jest to przypadek infrastruktury transportowej w Polsce.

Warto jednak dostrzec, że rozwój gospodarczy w dłuższym okresie opiera się głównie na rozwoju wiedzy i nowoczesnych instytucji społecznych, dla których naturalnym gruntem są duże metropolie – atrakcyjne dla obywateli i dobrze zorganizowane. Ćwierć wieku temu Robert Lucas, późniejszy noblista, współtworzył popularną do dziś teorię, że rozwój gospodarczy koncentruje się w dużych ośrodkach miejskich, gdzie wielość więzów międzyludzkich ułatwia tworzenie i rozprzestrzenianie się wiedzy.

W takim kontekście, rozwój infrastruktury użyteczności publicznej – czyli parków, muzeów, ośrodków kulturalnych, ścieżek rowerowych i basenów – może odgrywać istotną rolę w podnoszeniu jakości życia w dużych miastach, a przez to stymulować relacje międzyludzkie i tym pośrednim kanałem wspierać wzrost gospodarczy.

Może się zdarzyć, że park i ścieżki rowerowe, które tworzą lokalny mikroklimat koncentrujący w jednym miejscu ludzi przedsiębiorczych i innowacyjnych, mają dla gospodarki większe znaczenie niż lotnisko. Nie przesądzam, czy tak jest – każdy przypadek jest inny. Ale powinniśmy więcej uwagi poświęcać przyglądaniu się różnym kanałom budowania wartości lub niszczenia jej przez bezprecedensową falę inwestycji publicznych.

Ignacy Morawski, główny ekonomista FM Banku PBP, publicysta

Sprawa lotniska w Modlinie, nad którym zawisło jakieś fatum niepozwalające mu „wystartować", w naturalny sposób wzbudza pytanie o sensowność i produktywność inwestycji publicznych. Wkrótce czeka nas kolejna fala inwestycji finansowanych z pieniędzy z Unii Europejskiej, a mam wrażenie, że brakuje nam bilansu zysków i marnotrawstwa z poprzedniej fali.

Ja naturalnie takiego bilansu w tym miejscu nie stworzę, ale chciałbym zastanowić się na pewnym dogmatem, który towarzyszy wielkiej fali inwestycyjnej. A mianowicie, chodzi o przekonanie, że najbardziej produktywnym przeznaczeniem funduszy europejskich są duże projekty infrastrukturalne, jak autostrady, lotniska i koleje, a największe marnotrawstwo wiąże się z lokalnymi inwestycjami w ścieżki rowerowe, baseny, parki, czy muzea. Czasami może być dokładnie odwrotnie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację