Jak wiadomo rok 2009 był rokiem najostrzejszej recesji w gospodarce światowej (a właściwie wysoko rozwiniętej części świata), będącej następstwem kryzysu finansowego, spowodowanego nieprawidłowościami na amerykańskim rynku kredytu hipotecznego. Jak również powszechnie wiadomo, gospodarka Polski okazała wyjątkową odporność w tym niekorzystnym otoczeniu zewnętrznym i, jako właściwie jedyna w Europie, nie popadła w stan recesji. Skąd zatem wzięła się ta wyjątkowa odporność polskiej gospodarki na kryzys, który objął Europę, Amerykę oraz pozostałe kraje rozwiniętego świata? Dlaczego dziś, kiedy gospodarka USA rośnie, choć nadal w umiarkowanym tempie, zaś UE znajduje się na dobrej drodze, aby wyjść z recesji Polska przeżywa kłopoty sektora finansów publicznych, które nie tylko zmuszają do nowelizacji budżetu, ale także zawieszania, po raz pierwszy od ich wprowadzenia, progów ostrożnościowych przeciwdziałających nadmiernemu zadłużaniu się państwa?
Kluczowe znaczenie dla udzielenia odpowiedzi na to pytanie mają dane dotyczące sektora finansów publicznych w latach 2009-2010. Wbrew ówczesnym deklaracjom rządu, a także temu, co mówi dziś minister Rostowski oraz inni prominentni politycy PO, relatywnie dobra sytuacja gospodarcza Polski nie wynikała z oszczędności dokonywanych wówczas w ramach sektora finansów publicznych. Budżet państwa został 17 lipca 2009 roku znowelizowany, w wyniku czego planowany deficyt zwiększył się o 9 mld zł (z 18.186.307 tys. zł do 27.186.307 tys. zł). Rzeczywisty deficyt budżetowy był jednak znacznie mniejszy i wynosił około 23.8 mld zł. Czy oznacza to, że władze publiczne w obliczu kryzysu dokonały ograniczenia wydatków publicznych? Oczywiście, i na szczęście, nie! Wręcz przeciwnie – w latach 2009 i 2010 Polska gospodarka była pobudzana za pomocą bodźca fiskalnego o niespotykanej po roku 1990 skali – bodźca porównywalnego, a nawet przekraczającego to, co obserwowaliśmy w tym czasie w krajach wysoko rozwiniętych. W roku 2009, w którym deficyt budżetu państwa nieznacznie spadł w porównaniu do roku 2008, deficyt sektora finansów publicznych zwiększył się o 52,6 mld zł w, a w roku 2010 wzrósł o kolejne 12,1 mld zł. Tak więc, w latach 2009 – 2010 Polska prowadziła jedną z najbardziej ekspansywnych polityk fiskalnych, wyrażających się gwałtownym wzrostem deficytu sektora finansów publicznych, który zwiększył się z 3,7 proc. PKB w roku 2008 do 7,4 proc. w roku 2009 i 7,9 proc. w roku 2010. W tym samym czasie deficyt sektora finansów publicznych w strefie euro wynosił odpowiednio 2 proc., 6,3 proc. i 6,0 proc. , natomiast w USA 6,5 proc., 12,9 proc. i 10,3 proc. W roku 2010 deficyt sektora finansów publicznych w relacji do PKB w Polsce był wyższy o 4,2 punktu procentowego w stosunku do roku 2008, natomiast w strefie euro o 4 punkty, a w USA o 3,8 punktu procentowego. Jak wynika z tych danych w latach 2009 – 2010 Polska nie wyróżniała się szczególnie jako kraj konsolidujący finanse publiczne, wręcz przeciwnie – Polska rozwijała się w latach 2009 – 2011 relatywnie szybko dzięki ekspansywnej polityce fiskalnej. Równocześnie jednak tempo to nie było na tyle wysokie, aby zrekompensować, dzięki wyższym wpływom podatkowym, zwiększenie wydatków sektora publicznego, co prowadziło do narastania długu publicznego.
Czy zatem przytoczone wyżej dane kwestionują twierdzenia wicepremiera Rostowskiego oraz innych polityków PO o szczególnej wstrzemięźliwości wydatkowej rządu w okresie kryzysu. W oczywisty sposób tak. Realizowaną przez rząd politykę finansową i informacyjną można określić jako „budgetary window dressing", która polegała na utrzymywaniu relatywnie niewielkiego deficytu budżetu państwa oraz zwiększaniu deficytów pozostałych jednostek rządowych szczebla centralnego. Na uzasadnienie tej tezy można przytoczyć dane dotyczące relacji deficytu budżetu państwa do deficytu sektora finansów publicznych. W roku 2007 deficyt budżetu centralnego stanowił około 72 proc. deficytu sektora finansów publicznych, natomiast w roku 2009, a więc w roku najwyższego przyrostu deficytu sektora finansów publicznych – 27,2 proc.. Minister finansów mógł zatem obwieścić, że rząd prowadzi politykę oszczędzania – w warunkach tak ostrego kryzysu deficyt budżetu państwa zwiększył się zaledwie o 5,4 proc., a jego relacja do PKB spadła o 0,1 punktu procentowego i wynosiła 1,8 proc. PKB.
Polityka pobudzania gospodarki za pomocą silnego bodźca fiskalnego była stosowana do momentu, w którym dług publiczny nie przekroczył pierwszego progu ostrożnościowego, a równocześnie utrzymanie deficytu budżetu państwa w planowanej wysokości jest, ze względu na szereg niekorzystnych dla budżetu uwarunkowań makroekonomicznych (niższe tempo oraz niekorzystna struktura wzrostu PKB, niższa inflacja) oraz wynikające z tego niższe niż planowane dochody, niemożliwe. Niemożliwe jest także dalsze wypychanie deficytu poza budżet państwa, gdyż tak czy inaczej dług publiczny przekracza dopuszczalne granice. W tej sytuacji konieczna jest nie tylko nowelizacja budżetu, ale również zawieszenie pierwszego progu ostrożnościowego, który uniemożliwia, po przekroczeniu 50% relacji długu publicznego do PKB, zwiększenie deficytu budżetowego w stosunku do roku poprzedniego.
Te rozważania pozwalają odpowiedzieć na pierwsze z pytań postawionych na początku tego artykułu. Trudna sytuacja sektora finansów publicznych jest w pierwszej kolejności spowodowana osłabieniem dynamiki wzrostu gospodarczego. W warunkach słabej dynamiki gospodarczej zastosowano bodźce fiskalne, które uchroniły polską gospodarkę od recesji, ale równocześnie zwiększyły deficyty i dług sektora publicznego. Gospodarka Polski uniknęła recesji nie dlatego, że podjęto szczególne wysiłki na rzecz ograniczenia wydatków publicznych, ale dlatego, że wydatki te, a w konsekwencji i deficyt sektora finansów publicznych, zostały istotnie zwiększone.
Powyższa analiza prowadzi nas do drugiego z postawionych na początku tego artykułu pytań. Odpowiedź na to pytanie jest nieco trudniejsza, gdyż w większym stopniu musimy obracać się w sferze domysłów. Niemniej sądzę, że takie spekulatywne ćwiczenie warto przeprowadzić.