Telekomunikacja nieświadomie pcha zmianę cywilizacyjną

Rewolucja technologiczna nie musi być wcale spektakularna. Nie musi jej zwiastować niesamowity gadżet. Wystarczy, że rozstaniemy się z czymś, co wydawało nam się przez lata normalne.

Publikacja: 09.09.2013 18:11

Telekomunikacja nieświadomie pcha zmianę cywilizacyjną

Foto: Waldemar Kompała

Kolejny operator komórkowy obniża ceny, kolejny oferuje więcej za mniej, a jeszcze inny przekonuje w reklamach, że „Lepiej mieć więcej". Kultura wyprzedaży, która ogarnęła polski handel już od dawna rządzi też usługami telekomunikacyjnymi. Wydawać się może, że nowe technologie (takie jak LTE) służą w niej tylko dawaniu więcej za mniej.

Tymczasem, choć nie ma w tym zorganizowanego planu, telekomunikacyjna rywalizacja o portfele klientów, zmienia całe pokolenia, wychowując nie tylko zupełnie nową generację konsumentów, ale rewolucjonizuje też sposób pozyskiwanie przez nich wiedzy. W końcu przez ostatnie 20 lat przeszliśmy drogę od bibliotek z książkami, magnetofonów kasetowych, telefonów stacjonarnych do epoki cyfrowej muzyki, czytników książek i smartfonów. Co będzie dalej?

Z każdą dekadą coraz bardziej realna staje się wizja, w której wszystkie urządzenia niezbędne do dwustronnej komunikacji z otoczeniem będą towarzyszyły nam przez cały czas. Czas pokaże, czy będą elementami ubrań, ozdób, implantami czy po prostu okularami, które wyświetlą nam przed oczami wszystko na temat rozmówcy łącznie z dekodowaniem jego mowy niewerbalnej .

Powolne rozstanie się telekomunikacji z głosem jako najważniejszą usługą komunikacyjną, jest kolejnym etapem na tej drodze. Może nie przemawia to do wyobraźni jak Google Glass, ale pod względem mentalnym jest to dużo ważniejszy krok cywilizacyjny.

Nie oznacza to jeszcze, że zawdzięczamy telekomom cywilizacyjny skok. Ich oferta jest bowiem szyta na miarę naszych oczekiwań i potrzeb. Tym bardziej pokazuje jak zmieniamy się wraz z postępem technologicznym.

Wizja człowieka – jako „informacyjnej choinki" – oznacza nie tylko to, że na wyciagnięcie ręki będziemy mieli wszystkie informacje, znajomych i nasz cały świat. Poniekąd i teraz już tak jest. Oznacza też, że będziemy musieli przetworzyć te informacje, wybrać z całego informacyjnego szumu to, co najbardziej istotne. Technologie niewiele pomogą, gdy ludzki mózg nie będzie w stanie przetworzyć natłoku danych, które do niego docierają.

Czy ludzki organizm będzie w tak krótkim czasie w stanie dostosować się do tak potężnej zmiany? Historie kilkuletnich dzieci, które przesuwają palcami po wydrukowanej stronie, bo chcą odruchowo przesunąć tekst, dają prawo mieć nadzieję, że tak. Choć nadzieja ta przyprawia nieco o ciarki niepokoju.

Obraz pracownika umysłowego, który cały dzień siedzi na kanapie (o ile będą jeszcze jakieś kanapy) podpięty do dziesiątek urządzeń, zdalnie wyrabia normę w korporacji, brzmi złowieszczo, ale wciąż wydaje się odległy.

Wizja ta byłaby jeszcze realniejsza, gdyby nie zmiany na rynku pracy, gdzie fach w ręce zaczyna wypierać wiedzę ogólną. Mechanik ma łatwiej niż historyk. To  kolejny sygnał cyfrowej rewolucji – informację zdobyć coraz łatwiej, by zdobyć umiejętność trzeba się ciągle natrudzić. Jej certyfikowanie przez uczelniany dyplom już przestało wystarczać.

Wtedy – sięgając po język marksizmu – to kanapowy pracownik umysłowy stanie się proletariatem. A mechanik klasą średnią. Tylko czy walka klas będzie wtedy miała jeszcze jakiś sens, jeśli będącym niżej w drabinie społecznej będzie przyjemniej niż tym, którzy znajdą się wyżej od nich? Chyba, że faktycznie lepiej mieć więcej. W co osobiście wątpię.

Kolejny operator komórkowy obniża ceny, kolejny oferuje więcej za mniej, a jeszcze inny przekonuje w reklamach, że „Lepiej mieć więcej". Kultura wyprzedaży, która ogarnęła polski handel już od dawna rządzi też usługami telekomunikacyjnymi. Wydawać się może, że nowe technologie (takie jak LTE) służą w niej tylko dawaniu więcej za mniej.

Tymczasem, choć nie ma w tym zorganizowanego planu, telekomunikacyjna rywalizacja o portfele klientów, zmienia całe pokolenia, wychowując nie tylko zupełnie nową generację konsumentów, ale rewolucjonizuje też sposób pozyskiwanie przez nich wiedzy. W końcu przez ostatnie 20 lat przeszliśmy drogę od bibliotek z książkami, magnetofonów kasetowych, telefonów stacjonarnych do epoki cyfrowej muzyki, czytników książek i smartfonów. Co będzie dalej?

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację