Nie trzeba być ekonomistą, żeby dojść do wniosku, że w miarę podnoszenia akcyzy na papierosy więcej osób kupi je choćby z przemytu. Argument, iż wysokie ceny zniechęcą do palenia, może w części przypadków się sprawdzi, jednak spora grupa z nałogu nie zrezygnuje. Nawet w krajach z astronomicznie drogimi papierosami, jak Australia, Norwegia czy Wielka Brytania, ludzie nadal palą. Część kupuje papierosy legalnie, inni niekoniecznie – i w Polsce ta druga grupa będzie rosła.

Armaty chce wytoczyć też Bruksela, zabraniając np. produkcji papierosów smakowych. Pomijam już fakt, że szczególnie mocno uderzy to w polskie zakłady wyrobów tytoniowych. Dlaczego zakazywać akurat takiej wersji, podczas gdy pozostałe dalej będą sprzedawane i to z gigantycznymi obciążeniami akcyzą? Jeśli chodzi o zarzut promowania palenia wśród młodych czy kobiet, dlaczego konsekwentnie nie zakazać produkcji smakowych wódek? Alkohol też jest szkodliwy, powoduje wiele chorób, pijani kierowcy zabijają na drogach i jeszcze długo by wymieniać. Idźmy dalej i zakażmy fastfoodów, smalcu, napojów gazowanych – promowanie niezdrowych sposobów konsumpcji, znikome wartości odżywcze, za to masa kalorii itd.

Z całą pewnością mogę określić się jako euroentuzjasta, wejście do UE jest najlepszą rzeczą, jaka spotkała Polskę w ostatnich latach. Jednak także Bruksela musi być konsekwentna – skoro coś jest legalne, to można to kupować. Są jakieś granice matkowania obywatelom przez władze i każdy samodzielnie podejmuje decyzje.

Tymczasem miliardy z akcyzy jakoś nikomu nie śmierdzą – mogę to napisać jako od kilku miesięcy ekspalacz.